Nie było toteż mowy o żadnej niespodziance, o której brak gospodarze zadbali już w premierowych 45. minutach. Po kwadransie golkiper Maksymiliana skapitulował po raz pierwszy, gdy na strzał zdecydował się Dariusz Juroszek, a rykoszet zapobiegł skutecznej interwencji bramkarza. Kolejny fragment kilkuminutowy przyniósł następne zdobycze faworyta. W 21. minucie dokładnie z rzutu wolnego wcelował Szymon Płoszaj, pozazdrościł mu Marcin Mazurek, który wpierw w 28. minucie po podaniu Płoszaja, a następnie po wznowieniu rywalizacji z asysty Dariusza Ruckiego ładnymi próbami zza „16” zaskakiwał Łukasza Słowika. Licznik strzelecki drużyny z Wisły wzrósł jeszcze za sprawą kolejnych bramek Płoszaja – z rzutu karnego po faulu na Dawidzie Mazurku i „wykładki” po indywidualnej akcji Mariusza Pilcha, uderzenia Sebastiana Juroszka po asyście D.Ruckiego oraz finalizacji Bartłomieja Ruckiego, wypuszczonego w „uliczkę” przez Płoszaja.

Wiślanie wyrównali tym samym rezultat, jaki przeciwko Maksymilianowi osiągnęła na wiosnę żywiecka Koszarawa. Wciąż jednak musi liczyć na potknięcie lidera z Ustronia w obu meczach wieńczących sezon w przeciągu najbliższego tygodnia. – Rotowaliśmy dziś składem korzystając ze spotkania z rywalem znacznie słabszym. Cieszy, że było widać mimo tego zaangażowanie po naszej stronie. Chwała w ogóle ekipie z Ciśca, że przyjechała na mecz i w składzie 11-osobowym dzielnie walczyła – podsumował Tomasz Wuwer, szkoleniowiec piłkarzy WSS Wisła.

Protokół meczowy poniżej.