Rywal raczej „domowy”
W niedzielę od godziny 11:00 żywczanki rywalizować będą o punkty w Łodzi. Teren to niewygodny, o czym drużyna Mitechu przekonywała się już w latach poprzednich (porażka 0:1 jesienią poprzedniego sezonu w lidze oraz 1:3 sezon wcześniej w Pucharze Polski). W obecnych rozgrywkach poległo tam już 6 zespołów. Na wiosnę UKS SMS w wielkich bólach, ale finalnie osiągnął wygraną 2:1 nad akademiczkami z Białej Podlaskiej, łatwiej – choć również zdobywając gole dopiero po upływie godziny gry – uporał się z piłkarkami Sportowej Czwórki Radom. Owe rezultaty domowe łodzianek przedzieliły wyniki znacznie gorsze – dotkliwa porażka 0:5 w Koninie i nieco szczęśliwy remis 1:1 w Krakowie.

Wypoczęte i w formie
Podopieczne Roberta Sołtyska staną zatem przed zadaniem trudnym, ale patrząc na ich postawę podczas wiosennych gier można zachowywać względny spokój co do niedzielnego starcia. Przegraną z końca marca z AZS PWSZ Wałbrzych złożyć można na karb „zmęczenia materiału”. Idąc tym śladem za wiarygodne w ocenie formy żywieckiego zespołu uznać należy efektowne i historyczne w Ekstralidze pod względem wysokości zwycięstwa wyjazdowego 4:0 nad AZS-em Wrocław.

Komplet potrzebny
Najbliższy mecz ma zarazem swój gatunkowy ciężar. Dystans między ekipami z Łodzi i Żywca to 5 „oczek”, ale nie to jawi się jako najistotniejsze. Mitech korespondencyjny pojedynek o miejsce gwarantujące udział w grupie mistrzowskiej na finiszu sezonu toczy z Olimpią Szczecin, która „plecy” żywczanek ogląda, ale mając ledwie punkt straty. W perspektywie zaplanowanej na następną kolejkę batalii pomiędzy Mitechem i właśnie Olimpią, bardzo przydałaby się żywieckiej drużynie zdobycz w Łodzi, najlepiej ta o najwyższej wartości. Przy tak „napiętej” tabeli trudno nawet remis przeciwko podopiecznym trenera Marka Chojnackiego brać „w ciemno”. By znaleźć się wśród „6” najlepszych zespołów może to zwyczajnie nie wystarczyć.