- Jedziemy po trzy punkty, jak zawsze. Pomimo problemów kadrowych chcemy wygrać, wszyscy będą dobrze zmotywowani by osiągnąć ten cel. Jeżeli chcemy spokojnie spoglądać na tabelę, to musimy zwyciężyć - mówił nam przed meczem w Pietrzykowicach Marcin Bednarek, trener odpowiedzialny za wyniki zespołu z Pruchnej. - Z przebiegu gry ciężko wskazać było drużynę lepszą. Bory nam nie zagroziły, ale i my nie mieliśmy stuprocentowych sytuacji - dodał natomiast Bednarek już po spotkaniu. Jak więc w tych Pietrzykowicach w końcu było?

Co by tu dużo nie mówić - bez szału. Ani miejscowe Bory, ani przyjezdna Pruchna tempa nie forsowały, obu zespołom bardziej zależało by meczu nie przegrać, aniżeli wygrać. I właśnie dlatego spotkanie, rozegrane w ramach 12. kolejki PROFI CREDIT Bielskiej Ligi Okręgowej, do porywających nie należało. Podopieczni Tomasza Fijaka Andrzejowi Skrockiemu zagrozić w głównej mierze próbowali uderzeniami z dystansu, które jednak pożądanego efektu nie przynosiły. Nieco więcej piłkarskiej jakości prezentowali goście, którzy licznymi dośrodkowaniami w pole karne starali się skierować futbolówkę do bramki strzeżonej przez Rafała Prochownika. W polu karnym gospodarzy brakowało jednak "żądła" ubranego w koszulkę zespołu z Pruchnej, które mogłoby z zimną krwią ukuć gospodarzy. - Remis wydaje się być więc sprawiedliwy - podsumował Bednarek.

Protokół meczowy poniżej.