
Piłka nożna - Liga Okręgowa
Rewanż za jesień
Jesienne derby pomiędzy LKS-em Bestwina a MRKS-em Czechowice-Dziedzice zakończyły się zwycięstwem gospodarzy 2:0. Dziś triumfowali czechowiczanie.
Zaciętości, waleczności oraz - a może przede wszystkim - jakości dziś w Zabrzu było bez liku.. Gospodarze od pierwszego gwizdka arbitra pokazali, że chcą wziąć odwet na rywalu za klęskę w rundzie jesiennej. Nie dziwi więc fakt, że to oni w początkowej fazie przeważali. To co najważniejsze nastąpiło w 20. minucie. Wówczas Dominik Kopeć fantastycznie przymierzył z rzutu wolnego w same okienko. Poddenerwowani gospodarze po chwili mogli doprowadzić do wyrównania, ale dobrze na linii spisał się Wojciech Rogala.
- W drugiej połowie dążyliśmy do tego, aby nie stracić gola, a tymczasem udało nam się podwyższyć prowadzenie - mówił po meczu ukontentowany Marcin Biskup, sternik MRKS-u. W 52. minucie kontratak zespołu spożytkował Adrian Herok, który lewą nogą przymierzył tak, że Rafał Zieliński mógł jedynie spoglądać, jak piłka wpada do siatki. W końcówce meczu piłkarze prowadzeni przez Sławomira Szymalę postawili wszystko na jedną kartę. Jednak próby m.in. Szymona Skęczka nie przyniosły spodziewanych "owoców". Na domiar złego w 17. minucie groźnie wyglądającego urazu doznał Dawid Gleindek. Dzisiejsza porażka drużynę z Bestwiny może toteż boleć podwójnie.
- W drugiej połowie dążyliśmy do tego, aby nie stracić gola, a tymczasem udało nam się podwyższyć prowadzenie - mówił po meczu ukontentowany Marcin Biskup, sternik MRKS-u. W 52. minucie kontratak zespołu spożytkował Adrian Herok, który lewą nogą przymierzył tak, że Rafał Zieliński mógł jedynie spoglądać, jak piłka wpada do siatki. W końcówce meczu piłkarze prowadzeni przez Sławomira Szymalę postawili wszystko na jedną kartę. Jednak próby m.in. Szymona Skęczka nie przyniosły spodziewanych "owoców". Na domiar złego w 17. minucie groźnie wyglądającego urazu doznał Dawid Gleindek. Dzisiejsza porażka drużynę z Bestwiny może toteż boleć podwójnie.