Wynik spotkania już w 8. minucie otworzył Artur Lubecki, który w zamieszaniu pod bramką gospodarzy zachował się najlepiej i z najbliższej odległości wepchnął futbolówkę do siatki. W późniejszym fragmencie gra toczyła się głównie w środku pola, bez klarownych sytuacji z obu stron. W 34. minucie zagotowało się pod „świątynią” gości. Dwa znakomite strzały Kacpra Polakowskiego na rzuty rożne sparował Wojciech Czmok. Od tego momentu gospodarze przejęli inicjatywę, czego efektem była bramka wyrównująca w 45. minucie. Futbolówkę do siatki w sytuacji sam na sam skierował Piotr Żemła.

Druga odsłona rozpoczęła się fantastycznie dla LKS-u. Po rzucie rożnym piłka znalazła się pod nogami Wojciecha Kremzy, który z okolic 5. metra nie dał szans na skuteczną interwencję Patrykowi Kopciowi. Do końca spotkania rezultat nie uległ zmianie, choć rezerwiści MRKS-u mogli doprowadzić do wyrównania po strzałach Żemły oraz Grzegorza Sztorca. W obu przypadkach górą okazał się golkiper gości.

Rozczarowania po końcowym gwizdku nie krył trener Marcin Sztorc. – Po spotkaniach z Pasjonatem, Iskrą i Sokołem Wola wszystko wskazywało na to, że się rozpędzamy, a dziś niestety spadł na nas kubeł zimnej wody. Szkoda, bo LKS to bezpośredni rywal zamieszany w walkę o utrzymanie. Zamiast powiększyć lub ewentualnie zachować przewagę punktową, tracimy ją. Przeciętnie wyglądaliśmy w ofensywie, a w obronie bardzo słabo – podsumował dla nas sternik rezerw MRKS-u.