
Rezerwowi z golami i... „cegłami”
Końcowe minuty potyczki LKS-u Leśna i LKS-u Pogórze okraszone zostały rzadko spotykaną dramaturgią.
I zupełnie niecodziennie w rolach najważniejszych – w pozytywnym i negatywnym rozumieniu – wystąpili zawodnicy, którzy na murawie pojawili się dopiero po upływie godziny gry. Brutalny faul Mateusza Sewery na Danielu Szwarcu w 88. minucie zapoczątkował zdarzenia, które warte są przybliżenia, choćby dlatego, że zmieniły bezbramkowy do tego momentu wynik. Pomocnik gospodarzy owo przewinienie przypłacił „cegłą”. W osłabieniu ekipa z Leśnej dała się zaskoczyć.
Wrzutkę Sebastiana Juroszka przedłużył Krzysztof Kałuża, ale futbolówka dotarła w końcu do Filipa Kupczaka. Młody piłkarz miejscowego LKS-u wyprowadził ją tak niefrasobliwie, że trafiła ona do wprowadzonego nieco wcześniej z ławki Łukasza Pszczółki, który dobrej pozycji strzeleckiej nie zmarnował. Niebawem przywołany już Kupczak zaistniał na murawie w negatywny sposób, gdy kompletując żółte kartki opuścił przedwcześnie murawę. A konsekwencją poważnego liczebnego osłabienia podopiecznych Seweryna Caputy była klasyczna kontra pogórzan, w której wyróżnili się – a jakże – rezerwowi. Daniel Cielepak prostopadłe dograł do Krystiana Danela, który w sytuacji „oko w oko” z golkiperem przeciwnika umieścił piłkę w „świątyni” i ustalił końcowy rezultat.
Ten – co jasne – używając języka potocznego idzie w świat. Ale trzeba odnotować, że zanim nastąpił piorunujący finisz, obie ekipy miały mnóstwo szans, aby gola uzyskać. Dla potwierdzenia – Wojciech Kołek ostemplował poprzeczkę, a w ostrzeliwaniu celu rywala prym wiódł groźnie uderzający Juroszek. Okazje gospodarzy to m.in. poprzeczka Grzegorza Rzeszótki, minimalnie niecelna główka Kajetana Lacha po rzucie wolnym czy próba Marcina Lacha, która otarła się o słupek.
Zwycięzcy ogromnie przybliżyli się zarazem zdobyczą w Leśnej do utrzymania w stawce „okręgówki”. – Moje wrażenie jest takie, że zbyt dobrze nie byliśmy dysponowani, ale... nasz rywal na całe szczęście również. Najważniejsze są więc punkty, a te wywieźliśmy po trudnym boju – zaznacza Łukasz Strach, szkoleniowiec drużyny z Pogórza.