- Różnica między naszą "dwójką", a tą GKS-u Tychy jest taka, że ona miała w swoich szeregach 4 zawodników z pierwszej drużyny. My poza Maksem Nowakiem nikogo i to było widać. Rywal był bardziej dynamiczny i konkretny, a nam brakowało jakości w ofensywie - zaznacza szczerze Adrian Olecki, szkoleniowiec rezerw Podbeskidzia. 

 

W pierwszej połowie Górale zostali zdominowani przez gospodarzy, którzy wyraźnie narzucili swoją filozofię gry. Bielszczanie poza pojedynczymi sytuacjami ze stałych fragmentów nie potrafili zagrozić "dwójce" GKS-u. Tyszanie natomiast swoją przewagę na boisku potrafili udokumentować w rezultacie. Pierwsza bramka dla rezerwy GKS-u padła po dobrze rozegranym kornerze, natomiast druga była konsekwencją przegrania pojedynku przez Podbeskidzie II w bocznej strefie boiska. 

 

Odmienieni Górale wyszli na drugą połowę. W 55. minucie Tomasz Górkiewicz dał sygnał młodszym kolegom do odrabiania strat, po tym jak na gola zamienił dobrze rozegrany rzut rożny. Rezerwy Podbeskidzia mogły doprowadzić do remisu, wszak dwie dobrze okazje miał Dawid Kukuła (w tym także pojedynek sam na sam), jednak żadnej z nich nie wykorzystał. Gospodarze natomiast w samej końcówce dwukrotnie wymierzyli "cios", wygrywając w ostatecznym rozrachunku 4:1.