Piłka nożna - Puchar Polski
Rozjechani w końcówce finału
Patrząc przez pryzmat ligowych zmagań faworytem dzisiejszej, finałowej potyczki o skoczowski Puchar Polski była drużyna z Wisły. Wicelider bielskiej "okręgówki" nie zawiódł.
W Ustroniu na boisku ze sztuczną nawierzchnią rywalizowały dziś ze sobą drużyny z Pruchnej oraz Wisły o zwycięstwo w Pucharze Polski Podokręgu Skoczów. W mecz lepiej weszli podopieczni Marcina Bednarka, którzy szybko wypracowali sobie dwie bardzo dobre okazje do objęcia prowadzenia. Dwukrotnie w sytuacji sam na sam z Przemysławem Szalbótem znalazł się Paweł Pańta. Snajper LKS-u wpierw przegrał pojedynek z bramkarzem, następnie trafił w poprzeczkę. Zdecydowanie więcej zimnej krwi pod bramką przeciwnika zachowywali piłkarze prowadzeni przez Tomasza Wuwera, którzy zadali rywalowi dwa błyskawiczne ciosy. W 21. minucie wiślanom zaliczkę dał nie kto inny, jak supersnajper Szymon Płoszaj, który 120. sekund później podwyższył prowadzenie. W premierowej połowie pruchnian stać było raptem na jedną odpowiedź. W 41. minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego w polu karnym najwięcej przytomności zachował Piotr Kowal, który głową zaskoczył Szalbóta.
W drugiej połowie obraz gry nadal miał charakter wyrównanego. W niektórych momentach przeważali nawet przegrywający - strzałem z rzutu wolnego bliski wyrównania był Michał Chrysteczko, natomiast Pańta wtórnie zmarnował okazję "oko w oko" z golkiperem wiślan. Wiślan, którzy w ostatnim kwadransie gry udokumentowali swoją boiskową dojrzałość. 77. oraz 89. to minuty, w których ekipa WSS Wisła przeprowadziła zabójcze kontrataki, sfinalizowane kolejno przez Dariusza Ruckiego oraz Kamila Kotrysa. Tym samym puchar pojechał drugi rok z rzędu do Wisły.
W drugiej połowie obraz gry nadal miał charakter wyrównanego. W niektórych momentach przeważali nawet przegrywający - strzałem z rzutu wolnego bliski wyrównania był Michał Chrysteczko, natomiast Pańta wtórnie zmarnował okazję "oko w oko" z golkiperem wiślan. Wiślan, którzy w ostatnim kwadransie gry udokumentowali swoją boiskową dojrzałość. 77. oraz 89. to minuty, w których ekipa WSS Wisła przeprowadziła zabójcze kontrataki, sfinalizowane kolejno przez Dariusza Ruckiego oraz Kamila Kotrysa. Tym samym puchar pojechał drugi rok z rzędu do Wisły.
Protokół meczowy poniżej.