Bielszczanie otwarcia rezultatu dokonali w 12. minucie. Kombinacyjną akcję i podanie Adriana Widełki okrasił znakomitym strzałem z lewej nogi Szymon Szymański. Golkiper Polonii nie miał nic do powiedzenia. Gospodarze w swoich atakach nie poprzestali i w 25. minucie całkowicie zasłużenie „odjechali” konkurentowi. Ponownie Widełka asystował, a Bartosz Jaroch ładnym strzałem wprawił swój zespół w komfortowy nastrój. Trudno było wyobrazić sobie, że „dwójka” nie zdoła potyczki wygrać. Tym bardziej, że rezerwy Podbeskidzia okazji strzeleckich miały w dwóch kwadransach gry co niemiara... W słupek trafił Arkadiusz Jaworski, nieznacznie chybił Krzysztof Walkiewicz, zaś do spółki mimo dogodnej pozycji mylili się Zbigniew Wojciechowski i Piotr Strączek. – Przy takim oblężeniu i naprawdę fajnej grze po naszej stronie powinniśmy dobić rywala i byłoby po meczu – żałował po końcowym gwizdku trener bielszczan Piotr Bogusz.

Oblicze spotkania zmieniło się od 32. minuty. Mateusz Mazurek pięknie uderzył po koźle, znajdując tym samym sposób na pokonanie Sebastiana Madejskiego. Tuż przed przerwą beskidzkim kibicom przypomniał się Dawid Frąckowiak, który skorzystał z długiego podania od golkipera gości. Po powrocie drużyn na murawę Mazurek przejął piłkę źle zagraną przez Mikołaja Gibasa. Ku ogólnemu zdumieniu Polonia objęła prowadzenie, którego dzięki mądrej grze w destrukcji już nie oddała.

Jak dodał trener „dwójki” Podbeskidzia, jego podopieczni przegrali... wygrany mecz. – Goście uwierzyli, że mogą coś ugrać po trafieniu kontaktowym – zaznaczył Bogusz.

Protokół meczowy poniżej.