SportoweBeskidy.pl: IV ligi w Skoczowie w przyszłym sezonie nie będzie. O nastroje chyba nie ma co pytać...
Ryszard Klaczak:
Nie ma żadnej histerii i paniki. To nie pierwszy spadek, jakiego Beskid w swojej historii doświadczył. Zawsze jest tak, że po szczycie przychodzi jakiś „dołek” i z piedestału się spada. Przyrównam to do rozwodu w małżeństwie. To się po prostu zdarza.

SportoweBeskidy.pl: Czasami jednak po rozwodzie powrotu już nie ma. Czy to oznacza, że Beskid do IV ligi wracać nie zamierza?
R.K.:
Nie tworzymy przy naszej pierwszej drużynie wizji piłkarskiego Boga. To przecież żadne złote jajko. Zbudowaliśmy przez ostatnie 10 lat struktury, których wcześniej w Skoczowie nie było. Powstała szkółka piłkarska, mamy w klubie młodzików, trampkarzy, juniorów, dwa zespoły seniorskie włącznie z tym a-klasowym. Beskid to absolutnie nie tylko pierwsza drużyna. Jeśli na 10 juniorów, których wychowamy 8 pójdzie na studia, a 2 zostanie w klubie to osiągamy sukces w aspekcie społecznym. A IV liga? W przeszłości Beskid już do niej wracał po spadku. Prześledziłem, że wydarza się to raz na 8 lat. Jak widać jest więc to taki czas, kiedy żonę się jednak zmienia.

SportoweBeskidy.pl: Mówił pan w lutym, że IV liga to biznesowy niewypał, a również kibicowsko nic wam nie daje.
R.K.:
Powiem więcej – okazuje się, że dla młodych piłkarzy trampoliną w karierze wcale nie musi być IV liga, ale równie dobrze wybić można się z klasy okręgowej i są na to przykłady. Duch kibica też jest jakiś dziwny. Kibic chciałby, aby zespół stale wygrywał i z awansu się cieszy, ale już przy porażkach w wyższej lidze przestaje na mecze przychodzić. To prawidłowość, którą obserwuję nie tylko u nas, lecz także w innych klubach w regionie. Będzie w Skoczowie „okręgówka”, to kibice znów zaczną się schodzić. Większa liczba meczów derbowych wpłynie pozytywnie na frekwencję, dlatego też powtarzam, że spadek naprawdę nie jest żadną tragedią.

SportoweBeskidy.pl: Degradacji można było się zimą spodziewać, mimo tego nie doszło do wzmocnień kadrowych, które wzmocniłyby drużynę. Dlaczego?
R.K.:
Bo dzięki temu, że nie przeznaczyliśmy wszystkich naszych środków na działalność możemy dziś dalej normalnie funkcjonować, a nie generować, jak to było w przeszłości długu przekraczającego milion złotych. Finansowo jesteśmy na ten moment zabezpieczeni. Ratowanie drużyny na siłę za wszelką cenę byłoby patrzeniem krótkowzrocznym, a na to sobie pozwolić nie możemy.
W marcu na zebraniu sprawozdawczo-wyborczym powiedziałem, że nie zrealizowanie jesienią celu 20 punktów spowoduje niesamowite komplikacje na wiosnę. Gdybyśmy mieli dziś 5 punktów więcej bylibyśmy dalej IV-ligowcem. Trener Szymura miał nakreślony cel, ale nie został on wypełniony. Wiedzieliśmy zatem, że będzie nam bardzo trudno.


SportoweBeskidy.pl: Obchodzony w tym roku jubileusz 95-lecia jest zatem bardzo smutny w Skoczowie...
R.K.:
Na 80-lecie Beskid spadł z ligi, na 90-lecie było podobnie, teraz kolejny okrągły jubileusz jest oznaczony degradacją. Robimy dalej swoje. Na jesień planujemy galę sportową, na której wręczymy mnóstwo wyróżnień ludziom zasłużonym dla klubu. Wydana zostanie również druga część książki „Historia Beskidu. Wzloty i upadki”, spotkamy się z władzami podokręgu i okręgu. Rozmawialiśmy też z Podbeskidziem, aby latem I-ligowa drużyna rozegrała na naszym boisku jakiś ciekawy mecz sparingowy. Taki temat przy okazji partnerskiej współpracy jest i byłoby to także uświetnienie obchodów 95-lecia.

SportoweBeskidy.pl: A co dalej?
R.K.:
W najbliższych dniach trener Kamil Sornat sporządzi koncepcję drużyny oraz program działań związanych z jej budową. Mamy dobry zespół juniorów, mocną „dwójkę”, wkoło nie brakuje utalentowanych piłkarzy, więc jestem przekonany, że uda nam się stworzyć perspektywiczny zespół. Zmiany kadrowe na pewno nastąpią, ale to trenerowi powierzyliśmy rozmowy z zawodnikami i to on wskaże ruchy personalne, jakie widziałby.