Podstaw do tego, by myśleć o wygranej piłkarek Mitechu we Wrocławiu nie brakuje. Nawet mając na względzie ostatnią przegraną żywczanek – pierwszą w bieżącym sezonie Ekstraligi.

mitech leczna Wcale bowiem ekipa Mitechu przeciwko Zagłębiu Lubin nie wypadła źle. Swoje szanse na pewne zwycięstwo żywczanki zmarnowały przed pauzą, gdy na wstępie drugiej rywalki zdobyły gola zeszło z gospodyń powietrze. – Taka sytuacja miała miejsce choćby w poprzednim sezonie. Dlatego podkreślam, jak ważny jest czynnik mentalny, nad którym trzeba pracować – mówi Beata Kuta, trenerka żywieckiego zespołu.

Tyle tytułem odniesienia do tego, co za żywczankami, bowiem we wszystkich pozostałych spotkaniach wypadły dobrze i zrealizowały założenia. To, w kontekście wrocławskiej potyczki zakłada zgarnięcie co najmniej jednego „oczka”. Po cichu natomiast w Żywcu liczą na sukces, bo AZS Wrocław, który notabene piłkarkom Mitechu „leży”, nie stanowi takiej siły jak choćby w sezonie poprzednim. – Nie wyobrażam sobie innego nastawienia, jak gra o zwycięstwo. Po to przecież wychodzi się na boisko. Poza tym nie ma w tej lidze zespołu, z którym na starcie jesteśmy spisane na straty – to raz jeszcze trenerka Mitechu.

Wrocławianki są „na świeżo” po klęsce w Koninie, wcześniej pokonały nie bez trudu beniaminków z północnej części kraju. Porażki notowały natomiast w bojach z Górnikiem Łęczna i 1. FC Katowice. Trudno w drużynie akademiczek upatrywać kandydata do medalu. W żywczankach – owszem.

Pierwszy gwizdek w niedzielę nastąpi o godzinie 11:00.