Strzały DeliErica Panesa zapewniły Rekordowi solidną zaliczkę po 9. minutach rywalizacji. Wydawało się, że będzie to zalążek meczu jednostronnego, a faworyt dołoży niebawem kolejne trafienia lub - korzystając z niebagatelnego doświadczenia - w sposób wyrachowany przypilnuje zaliczki...

Ale goście, walczący o miejsce w czołowej "8" na koniec sezonu zasadniczego ekstraklasowych zmagań, ani myśleli się poddawać. W 11. minucie Brayan Mera, pomimo znacznej odległości, pokonał Krzysztofa Iwanka, a gdy w 16. minucie podobnej sztuki dokonał Hugo Freitas, bielszczanie przekonali się, że bez włożenia odpowiedniej dawki wysiłku i umiejętności o sukces łatwo być wcale w niedzielny wieczór nie musi. Tym bardziej, że niebawem futsaliści We-Met FC powtórnie stwarzali zagrożenie, a golkiper Rekordu musiał sięgać po swoje umiejętności, m.in. wobec próby Dmytro Rybitsky'iego. Mistrzowskim był w tych okolicznościach cios, jaki zadali do spółki - asystujący z narożnika Stefan Rakić i celnie mierzący z powietrza Mikołaj Zastawnik, zamykający ekscytującą "połówkę" wynikiem 3:2.

Druga część meczu 26. kolejki? Emocji na "Widoku" było i owszem mniej, bo też kibice nie doświadczyli żadnego zaskakującego zwrotu biegu zdarzeń. Dopiero w 32. minucie biało-zieloni zdołali ambitnego przeciwnika zaskoczyć. Ponownie Rakić otworzył drogę do zdobyczy, tym razem Michałowi Markowi. Gol padł jeszcze w 39. minucie, a strzelcem był Zastawnik. To konsekwencja ryzyka podjętego przez gości, którzy dążyli do uzyskania korzyści z liczebnej przewagi zawodników na połowie Rekordu.