Rzeź niewiniątek
Nie udało się "Góralom" pokonać do tej pory Piasta Gliwice na szczeblu Ekstraklasy. W dzisiejsze popołudnie bielszczanie swoją złą passę planowali przerwać, ale pierwsza połowa pozbawiła wszelakich złudzeń.
Grające w eksperymentalnym składzie Podbeskidzie, mecz rozpoczęło chaotycznie. Spokojem nie "grzeszyli" także piłkarze z Gliwic, którzy ograniczali się do grania długich piłek. Ale to właśnie "Piastunki" stworzyły sobie pierwsze zagrożenie w tym spotkaniu. Kamil Wilczek był jednak na pozycji spalonej. Chwilę później Piotr Brożek powalił na ziemię we własnym polu karnym Marka Sokołowskiego, ale gwizdek Krzysztofa Jakubika milczał. Następnie kapitan "Górali" groźnie uderzał z lewej nogi, ale nie pomylił się Alberto Cifuentes. W 12. minucie ciekawą kontrę gliwiczan zaprzepaścił za głębokim dośrodkowaniem Gerard Badia. 120 sekund później przyjezdni przeprowadzili kolejny kontratak po fatalnym zagraniu Dariusza Pietrasiaka. Dryblujący w polu karnym "Górali" Sasa Zivec wpadł jednak w Michala Peśkovicia, za co obejrzał żółty kartonik. W 17. minucie Piast był już bezlitosny. Na szóstym metrze z Pietrasiakiem "zatańczył" Wilczek i będąc obróconym tyłem do bramki, posłał piłkę do siatki. Bielszczanie odpowiedzieli rzutem wolnym. Z okolic 30. metra piłkę wrzucał Sylwester Patejuk, główkował Hebert, który niemalże strzelił bramkę samobójczą. Nie strzeliło Podbeskidzie, więc strzelił Piast, pomógł mu w tym Peśković. Z okolic 25. metra Konstantin Vassiljev zdecydował się na uderzenie, które przełamało ręce naszemu golkiperowi i piłka przekroczyła linię bramkową. Piast nie próżnował, atakował dalej. Badia z 10. metrów trafił w spojenie, a Zivec minimalnie chybił z głowy. W 40. minucie szarżował Patejuk, wystawił piłkę Robertowi Demjanowi, którego uderzenie przyniosło rzut rożny. Z narożnika boiska ponownie dośrodkowywał Patejuk, a Bartłomiej Konieczny minimalnie przeniósł piłkę nad poprzeczką. Więcej goli w premierowej odsłonie nie padło. Na szczęście... bo nimi pod "świątynią" Podbeskidzia "śmierdziało".
Początek drugiej połowy nie zapowiadał większych emocji w Bielsku-Białej. Z biegiem czasu spotkanie zaczęło się jednak rozkręcać, bielszczanie dążyli do bramki kontaktowej, goście do dobicia rywala. W 50. minucie z rzutu wolnego mierzył Sebastian Bartlewski, ale uderzył wprost w ręce Cifuentesa. Dziesięć minut później wzdłuż pola karnego zagrywał Vassiljev, jednak Kornel Osyra nie trafił czysto w piłkę. Kilka momentów później Piast świętował trzecie trafienie. Z rzutu rożnego dośrodkowywał Vassiljev, Osyra przegłówkował do Heberta, który z najbliższej odległości nie dał szans golkiperowi na skuteczną interwencję. W 65. minucie pojawiła się iskierka nadziei dla bielszczan. W polu karnym faulowany był Demjan, a z "wapna" nie pomylił się Sokołowski. Iskierka szybko jednak zgasła. W 70. minucie Bartosz Szeliga wykorzystał wzorcową akcję podopiecznych Angela Pereza Garcii. Następnie bliscy szczęścia byli dwaj defensorzy Podbeskidzia. Wpierw niecelnie główkował Pavel Stano, następnie Pietrasiak nie sięgnął piłki. Pomylił się także Sokołowski, który zza 16. uderzył nad bramką. Kapitan gospodarzy zrehabilitował się w 90. minucie, zdobywając efektowną bramkę z lewej nogi po dalszym słupku. Nie zmieniła ona jednak oblicza spotkania, które Podbeskidzie przegrać wyżej powinno.
Podbeskidzie Bielsko-Biała - Piast Gliwice 2:4 (0:2) 0:1 Wilczek (17') 0:2 Vassiljev (28') 0:3 Hebert (63') 1:3 Sokołowski (k. 66') 1:4 Szeliga (70') 2:4 Sokołowski (90')
Podbeskidzie: Peśković - Górkiewicz (61' Korzym), Pietrasiak, Konieczny, Adu Kwame,Sokołowski, Stano, Lenartowski, Pazio (46' Malinowski), Patejuk (46' Bartlewski), Demjan Trener: Ojrzyński