Choć kontrolę nad sobotnim meczem otwierającym program 17. kolejki faworyt przejął po bezbłędnym wykorzystaniu rzutów karnych, to nie napotkał jednak dziś w Istebnej na taki opór, jakiego piłkarze Błyskawicy spodziewać się mogli. – Nieźle nasz plan realizowaliśmy. Rywal operował piłką, a my próbowaliśmy kontrować. Wychodziło to z różnym skutkiem. Może gdybyśmy byli w stanie do przerwy utrzymać wynik remisowy, to ten mecz potoczyłby się inaczej. A tak goście wywieźli zasłużenie punkty – nadmienia trener Górala Dariusz Rucki.

Przywołane już „11” dla lidera to następstwo przewinień Andrzeja Nowakowskiego Jakuba Legierskiego wobec Dominika Szczęcha. W 30. minucie sam poszkodowany dał Błyskawicy prowadzenie, jego podwyższenie zagwarantowało równie pewne uderzenie, jakie wykonał Volodymyr Varvarynets w minucie 52. Pieczęć na wygranej drogomyślan postawił w 63. minucie Szczęch, wykorzystując nieporozumienie między... Nowakowskim i Legierskim.

Końcowy wynik 3:0 mógł być bardziej okazały – dla Błyskawicy, gdyby sytuacje „oko w oko” z golkiperem Górala wykorzystał w obu odsłonach spotkania Eryk Rybka, zaś przynajmniej gola honorowego dla gospodarzy strzelić mogli Antoni Kukuczka oraz Bartłomiej Rucki po rzutach rożnych stosownie w pierwszej i rewanżowej części gry. Czujność Mateusza Pońca sprawdził też raz głową Andrzej Kąkol, lecz bramkarz faworyta był na posterunku.