Beniaminek z Cieszyna zgodnie z planem był stroną aktywniejszą, miał jednak spore kłopoty, aby wypracować sobie naprawdę dogodne szanse pod bramką Metalu. Sprawy w swoje ręce wziął więc – jak w wielu potyczkach o punkty w „okręgówce” – Ireneusz Jeleń, który po minięciu kilku rywali niczym slalomowe tyczki w 29. minucie ulokował futbolówkę w siatce. Inny przełomowy moment spotkania nastąpił w 37. minucie. Przyjezdni egzekwowali aut, formacja defensywna ekipy z Węgierskiej Górki nie dopilnowała krycia, a na to tylko czyhał Jakub Węglorz. Gospodarze żałowali zaś, że uderzenie Sebastiana Kurasa nie poszybowało nieco inaczej, stemplując finalnie spojenie słupka z poprzeczką.
 



Ciąg dalszy dowodzenia wyższości faworyzowanego Piasta to już druga część gry. Cieszynianie w sposób zabójczy wykonali stałe fragmenty. W 51. minucie w następstwie kornera piłkę poza linię bramkową wpakował Filip Wałga. Niemal dokładnie 20. minut później to samo uczynił Marcin Cieślar strzałem z okolic „16”. Żadnego znaczenia dla meczowego scenariusza nie miał w tym przypadku gol Dominika Juraszka, któremu przy trafieniu z 58. minuty asystował prostopadłym podaniem Dawid Pawlus.

Starcie powyżej opisane nie miało więc wielkiej historii, a rozstrzygnięcia odnotowanego należało się spodziewać. – Tym razem jednak nie mogę mieć pretensji do drużyny pod względem podejścia do meczu. Mimo porażki wyglądaliśmy na boisku, jak walcząca drużyna – zaznacza trener Metalu Robert Sołtysek.