W meczu w Goczałkowicach widoków ku temu o tyle nie było, iż goście nie wykazali się należytą skutecznością. Bodaj najbardziej dotkliwe są te sytuacje, które Czarni wypracowali sobie jeszcze przy stanie bezbramkowym. Z dystansu szczęścia szukał Szymon Płoszaj, ale to nie napastnik przyjezdnych miał tą najdogodniejszą szansę. Bramkarz goczałkowickiej „dwójki” obronił uderzenie Patryka Koperniaka z 10. metra, finalizującego szarżę Krystiana Pytlarza i walkę o piłkę Adriana Malchara. Niebawem gospodarze za sprawą Mateusza Piesiura objęli prowadzenie po kontrze i do końca potyczki go nie oddali.

Już po upływie godziny rywalizacji jaworzan faworyt spotkania dobił, w tym poprzez rzut wolny Błażeja Grygiera i rykoszet z 78. minuty, gdy zmylony Aleksander Abram ruszył w kierunku przeciwnym do obranego przez piłkę. Także w tym fragmencie meczu podopieczni Tomasza Wuwera w ofensywnie próbowali coś wskórać. Krystian Zelek w sytuacji „oko w oko” z golkiperem rezerw LKS-u chybił, a w akcji w przewadze do spółki z Płoszajem nie byli w stanie oddać strzału.

– Sporo było dziś na placu gry zawodników z szerokiej kadry zespołu III-ligowego, więc przy naszych absencjach przeciwstawić się było ciężko. Mecz mógł potoczyć się inaczej, ale do tego potrzeba znacznie lepszej skuteczności – ocenia Wuwer.