– Na zabawę w futbol amatorski przyjdzie jeszcze czas. Ten sezon w niższych ligach zostanie najprawdopodobniej anulowany. Tam wynik nie jest aż tak ważny, to jest bardziej zabawa. Z tym możemy poczekać – zakomunikował niespodziewanie Marek Koźmiński, wiceprezes Polskiego Związku Piłki Nożnej.

Z opinią przywołaną trudno do końca się zgodzić. – W „okręgówce” czy A-klasie gra się poświęcając często swój czas rodzinny, często także gimnastykując się z właściwym połączeniem futbolu z pracą zawodową. Dla piłki rezygnuje się z różnych ważnych rzeczy. Zabawa nie jest w mojej opinii słowem odpowiednim w takim przypadku. Bardziej o zabawie mówić możemy już w odniesieniu do rozgrywek w poszczególnych kategoriach młodzieżowych – zauważa Rafał Legierski, szkoleniowiec a-klasowego Górala Istebna.

Dodaje, iż rozwiązanie, o którym mowa powyżej budzi wątpliwości. – Dla 80, może nawet 90 procent drużyn to krzywda. Pracowały ciężko podczas letnich przygotowań, później w trakcie rundy jesiennej i w zasadzie cały okres zimowy. I teraz ktoś ma zdecydować o anulowaniu tego dorobku? Trzeba będzie mocno zacisnąć zęby, aby to zaakceptować – stanowczo stwierdza nasz rozmówca, którego zespół spisał się jesienią bardzo dobrze, okupując na półmetku miejsce premiowane awansem do ligi okręgowej.

Na ten moment pewne jest tymczasem, że zespoły niższych szczebli na boiska nie powrócą do 12 maja. – Moim zdaniem trzeba faktycznie myśleć już o nowym sezonie i pamiętać, że zdrowie jest najważniejsze. Nie da się wejść z marszu ponownie w rytm meczowy, bo szybko posypią się kontuzje i zwyczajnie nie będzie kim grać. Uważam, że tabele po rundzie jesiennej powinny być wiążące z zachowaniem awansów i spadków – komentuje Legierski.