Doświadczony szkoleniowiec przejął zespół po rezygnacji Dariusza Owczarczyka i od razu został rzucony na „głęboką wodę”. Spójnia udała się do Skoczowa, gdzie – choć do przerwy remisowała z mocniejszymi przeciwnikiem – ostatecznie musiała godzić się z porażką 0:7.

Lepiej ekipa z Zebrzydowic wypadła w miniony weekend przeciwko Sole Rajcza, ale też w kontekście punktowych zysków musiała obejść się smakiem. Goście wygrali na boisku Spójni 2:1, choć od 65. minuty mieli o zawodnika mniej na murawie. – Piłką próbowaliśmy grać i długimi fragmentami nieźle nam to wychodziło, ale przeciwnik świetnie nas kontrował. Ostatecznie wykazaliśmy się niestety opieszałością w defensywie, a z przodu nie mieliśmy siły przebicia – ocenia trener Krzysztof Wierzbicki.
 



Jakie jeszcze konkluzje nasuwają się po kolejnej przegranej w rundzie wiosennej? – Zespół jest w porządku i piłkarzy z wysokimi umiejętnościami w nim nie brakuje. Problem tkwi natomiast w tym, że odstawaliśmy od obu rywali pod względem wytrzymałości. Zwyczajnie brakuje sił po upływie godziny gry, ale nie bierze się to znikąd. Okres przygotowawczy trudno mi ocenić, bo przy drużynie nie byłem, ale jeśli trenuje się w mocno okrojonej kadrze co do frekwencji, to trudno spodziewać się cudów na boisku – uczciwie przyznaje szkoleniowiec piłkarzy z Zebrzydowic.