Realizację planu rajczanie rozpoczęli w 7. minucie. Po rzucie wolnym – dodajmy nie ostatnim tego dnia skutecznym – i asyście Macieja Figury piłkę do siatki wpakował defensor Soły Seweryn Bogdał. Goście po szoku we wstępnej fazie w porę się otrząsnęli i w 21. minucie wyrównali za sprawą główki od poprzeczki Jakuba Węglorza, któremu „na raty” – ponawiając niezbyt udany rzut wolny – asystował ze skrzydła Jakub Legierski. Na tym protokół meczowy w owej części po stronie bramek został zamknięty. – Dominowała walka, a stałe fragmenty gry powodowały największe zagrożenie – opowiada szkoleniowiec Tempa Wojciech Gumola.

Ekipa z Puńcowa zwietrzyła w każdym razie, że na trudnym terenie może wygrać. – Przyjęliśmy inną koncepcję gry od drugiej połowy, zmieniają ustawienie w dostosowaniu do warunków meczowych – klaruje trener gości, którzy w 54. minucie objęli prowadzenie. Po kolejnym rzucie wolnym piłka trafiła pod nogi Patryka Skakuja, ten strzelił w słupek, ale z dobitką we właściwym miejscu znalazł się przytomnie drugi ze zmienników Mateusz Szuster.

Tym razem to radość Tempa nie trwała długo. W 61. minucie źle przy... rzucie wolnym Soły zachował się Ireneusz Trojanowski, umożliwiając dobitkę „wyplutej” futbolówki” Damianowi Salachnie. W oczekiwaniu na końcowy gwizdek arbitra szansę puńcowianie mieli jeszcze jedną klarowną – i to jakże wyborną. W 87. minucie do rzutu karnego podszedł Legierski, lecz ku rozczarowaniu w szeregach Tempa ostemplował jedynie słupek. – Byliśmy bliżej zwycięstwa, ale nie ma to już żadnego znaczenia. Kończymy serial meczów głównie wyjazdowych i wracamy do normalnej rywalizacji – kwituje Gumola.