Już w 7. minucie kibice przekonali się, że konfrontacja może mieć naprawdę ciekawy przebieg. Tomasz Magiera nie tylko dał swojemu zespołowi prowadzenie, ale uczynił to w stylu, który w pamięci pozostanie na długo. Pomocnik Pasjonata z rzutu wolnego wcelował w same „widły” bramki strzeżonej przez Bartłomieja Droździka, notując jednego z najładniejszych goli tego sezonu. Radość w szeregach dankowiczan trwała dokładnie kwadrans. W 22. minucie Patryk Wentland uruchomił w tempo Mateusza Radwańskiego, który w sytuacji „oko w oko” z Adrianem Śmiłowskim skierował futbolówkę pomiędzy nogami golkipera. – Bardzo szkoda, że prowadzenia nie utrzymaliśmy dłużej, gdy mecz ułożył się dla nas idealnie – stwierdził po spotkaniu Artur Bieroński, szkoleniowiec Pasjonata.

Wszak na kolejne gole sympatycy pełniących rolę gospodarza dankowiczan czekali i... nie doczekali się. Choć okazji absolutnie nie brakowało. Gości niepokoił zwłaszcza Magiera, który co najmniej dwukrotnie poważnie zweryfikował kunszt bramkarza LKS-u Bestwina. Po przerwie szansę miał także dogodną Jakub Ogiegło, efekt był identyczny. Ale i gwoli sprawiedliwości dodajmy, że i ekipa z Bestwiny w ofensywie nie próżnowała. Na samym finiszu Mariusz Duś pomylił się o centymetry, podobnie Szymon Skęczek. Podopieczni trenera Sławomira Szymali usiłowali wykorzystać wówczas przewagę liczebną po czerwonej kartce dla Tomasza Kozieła w 88. minucie. Jeszcze w pierwszej części bestwinianie gola numer dwa zdobyli, lecz trafienie Artura Sawickiego uznane zostało za niezgodne z przepisami.

Tym samym w meczu z konieczności przełożonym do Czechowic-Dziedzic padł remis, który...? – Żadnej ze stron nie krzywdzi. Kibice obejrzeli ciekawe widowisko, ale trudno wskazać komu bardziej należałby się sukces – zaznaczył szkoleniowiec LKS-u Bestwina.

Protokół meczowy poniżej.