W Goleszowie podopieczni szkoleniowca Tomasza Wróbla zremisowali z outsiderem 3:3, choć po dwakroć mieli w zanadrzu jednobramkową zaliczkę. Prowadzili także minionej soboty w konfrontacji z Borami Pietrzykowice, finalnie drużyny podzieliły się łupami przy remisie 2:2. – W pierwszej połowie przegraliśmy fizycznie środek pola. Po przerwie „siedliśmy” na rywalu, wyszliśmy na prowadzenie, ale pudłowaliśmy przy tym na potęgę, bo goli strzelić powinniśmy więcej – uważa szkoleniowiec ekipy z Pruchnej.

Zdaniem trenera Wróbla jego podopieczni wcale nie musieliby znajdować się aktualnie w strefie spadkowej. – Nasza skuteczność woła o pomstę do nieba. Przez 2 mecze stworzyliśmy sobie więcej sytuacji, niż przez całą rundę. Brakuje też trochę szczęścia, a w kluczowych momentach podejmujemy złe wybory. Efekt jest taki, że frajersko i na własne życzenie tracimy kolejne punkty, a myśląc o utrzymaniu w lidze trzeba wygrywać – mówi zmartwiony trener piłkarzy LKS-u '99, mających w dorobku 12 „oczek”, dokładnie tyle samo co przedostatnie w tabeli Bory.