Sobotnim rywalem bielszczan był reprezentant skoczowskiej A-klasy, Góral Istebna. Nie ma co ukrywać, iż różnica poziomu widoczna była. – Pierwsza wygrana niewątpliwie cieszy, tak samo jak to, że tworzymy sobie dużo sytuacji strzeleckich. Wciąż jednak brakuje skuteczności. W pierwszej połowie dobrze operowaliśmy piłką i bardzo długo utrzymywaliśmy się przy niej, choć nie wiele z tego wynikało. Często brakowało kropki nad i. Ostatecznie do przerwy prowadziliśmy 2:0, lecz z pewnością mogliśmy wyżej – stwierdził trener bialskiej Stali Mirosław Szymura. 
 
Ostatecznie BKS zwyciężył 3:1, lecz był to tak naprawdę najniższy wymiar kary dla Górala, gdyż czerwono-żółto-zieloni na potęgę marnowali okazje strzeleckie po zmianie stron. – Drugą część zaczęliśmy od zmasowanego ataku na bramkę przeciwnika. Naprawdę, trudno byłoby zliczyć zmarnowane okazje. W naszych poczynaniach za dużo było kombinacji. To mogło się nam odbić czkawką. Straciliśmy gola po niepotrzebnym rzucie karnym i przez własną głupotę mogliśmy nawet nie wygrać tego meczu. Strzelecką niemoc drużyny przełamał jednak w końcówce 16-letni Vladimir Korotkov. Reasumując, powinniśmy to spotkanie wygrać wysoko i na pewno będziemy pracować w najbliższym czasie nad skutecznością. Tak, aby w lidze była naszą główną bronią – dodaje Szymura.