To bestwinianie na przerwę schodzili w lepszych nastrojach za sprawą goli Krystiana Patronia i Tomasza Kozioła. Ten pierwszy strzałem z kąta wykorzystał dogranie Mateusza Droździka, drugi przytomnie i w sposób niesygnalizowany uderzył „ze szpica”, po tym jak piłka po stałym fragmencie LKS-u wyekspediowana została kilka metrów przed „16”.

Również w drugiej części spotkania piłkarze z Bestwiny przeważali, wypracowali sobie mnóstwo doskonałych szans bramkowych, ale nic do siatki wpaść nie chciało. M.in. „żądła” w osobach Szymona Skęczka i Artura Sawickiego nie miały dziś dobrze ustawionego celownika. Wilamowiczanka była z kolei efektywna w swoich poczynaniach, w 80. minucie uderzenie Wojciecha Buczka z dystansu po rykoszecie zakończyło lot w siatce bramki strzeżonej przez Mateusza Kudrysa.

Wynik 2:1 zatem nie oddaje w pełni ilości „setek”, jakie podopieczni trenera Sławomira Szymali w sobotę mieli, z drugiej jednak strony b-klasowicz – ku uciesze szkoleniowca Adama Śliwy – istotnie był dla przedstawiciela „okręgówki” cokolwiek godnym konkurentem. – Przypuszczam, że kilka zespołów w naszej lidze okręgowej miałoby z pokonaniem Wilamowiczanki spory problem – komplementuje sparingowego rywala opiekun futbolistów LKS-u.