- Z przyjemnością patrzyło się na to spotkanie. Aż szkoda, że odbyło się ono bez kibiców. Piłkarsko to był nasz dobry mecz. Były momenty, że przeważaliśmy nad Odrą, ale znów w naszych szeregach zawiodła skuteczność - przyznaje trener MRKS-u Daniel Feruga. 

 

Pierwszy kwadrans upłynął pod znakiem optycznej przewagi czechowiczan, jednak kiedy miało dojść do "konkretów" albo brakowało w poczynaniach gospodarzy właściwej decyzji, albo szwankowała skuteczność. Z czasem jednak Odra zaczęła się czuć coraz pewniej na płycie boiska w Czechowicach-Dziedzicach, co zaowocowało 2 groźnymi próbami z ich strony. MRKS jednak ponownie próbował "ukłuć" rywala. Szanse ku temu mieli m.in. Bartłomiej Ślosarczyk czy Konrad Bukowczan, lecz finalnie premierowa odsłona zakończyła się bez goli. 

 

Po przerwie mecz nabrał jeszcze większych rumieńców. W 70. minucie Odra wyszła na prowadzenie po rozegraniu rzutu rożnego "na raty". MRKS z miejsca ruszył do odrabiania straty. Swoich prób szukali Wojciech Dragon i Bukowczan. Skuteczny okazał się jednak w 81. minucie wprowadzony chwilę wcześniej Patryk Wójtowicz, który jak rasowy snajper przełożył piłkę do lewej nogi i uderzył nie dając szans bramkarzowi Odry na skuteczną interwencję. Radość czechowiczan długo jednak nie trwała. W 87. minucie drużyna z Wodzisławia na gola zamieniła składną kontrę, zdobywając bramkę na wagę zwycięstwa.