Utalentowany napastnik mógł tej zimy zmienić barwy klubowe i warto zaznaczyć, że był tego bliski. Poważna była zwłaszcza oferta ze słowackiego Rużomberoka, w którym Piotr Strączek przebywał na testach. – Sam zawodnik podjął decyzję taką, że zostanie w Wilkowicach. Cieszymy się, bo to przecież nasz lider w ofensywie i zdecydowanie najlepszy strzelec zespołu – przyznaje trener Krzysztof Bąk.

Wspomniany snajper swój kunszt potwierdził choćby w miniony weekend. GLKS w sparingu pokonał 6:5 Stal Chełm Śląski, a Strączek aż 3-krotnie zaistniał w gronie strzelców goli. Czy iście hokejowy wynik stanowi przy okazji dla szkoleniowca wilkowiczan powód do zmartwień? – Rezultaty niespecjalnie odzwierciedlają to, co dzieje się na boisku. Wszystkie sparingi gramy na dwa składy, więc ciężko o stabilizację. Do przerwy wygląda to w miarę dobrze, później wychodzi jednak zupełnie inna drużyna, co na grę ma wpływ – opowiada Bąk.

W ekipie wicemistrza jesieni w bielskiej A-klasie panuje na ten moment optymizm. Po części ma to związek z innymi nabytkami już poczynionymi. Z Łękawicy do Wilkowic przeniósł się Paweł Kozieł, zaś powrót do GLKS-u zanotował bramkarz Damian Górny. „Na celowniku” jest jeszcze testowany obecnie defensor. – Mamy w miarę dobrą frekwencję na treningach, więc wszystko przebiega tak, jak sobie zakładaliśmy. Mecze sparingowe pokazują ofensywny potencjał, ale i konieczność poprawy gry w defensywie, co też było naszą bolączką jesienią – komentuje trener wilkowickiego zespołu.