Ponad 60 minut rezerwy bielskiego Podbeskidzia w derbowym pojedynku miały na boisku liczebną przewagę. BKS Stal bez Kamila Sornata, który obejrzał czerwoną kartkę, poradził sobie. bks_logo W początkowej fazie meczu przed szansą na otwarcie wyniku stanął Kamil Sornat. W dogodnej sytuacji uderzył jednak nad bramką. – Szkoda, że nie udało mi się wykorzystać tej sytuacji, mecz mógłby się dla nas dobrze ułożyć i potoczyć inaczej – mówi obrońca Stali, który udział w derbowym pojedynku zakończył tuż przed upływem drugiego kwadransa. – Faulowałem Chrapka, a sędzia uznał to za akcję ratunkową i dał mi czerwoną kartkę. Tym większe brawa i szacunek dla drużyny, że w osłabieniu potrafiła wygrać tak ważny i trudny mecz. Dziękuję im za to – dodaje.

Podopieczni Rafała Góraka niewątpliwie złapali wiatr w żagle, o słabym starcie już nikt nie pamięta. – Początek sezonu to typowy falstart. Wygraliśmy czwarty mecz z rzędu, formacje coraz lepiej ze sobą współpracują. Myślę, że czas wciąż nadal będzie grał na naszą korzyść – ocenia zawodnik urodzony w Cieszynie.

Drużynę BKS z wysokości trybun wspierali kibice, w i szeregach również widoczna była mobilizacja przystająca derbowemu spotkaniu. – Grając przed taką publicznością czujemy wsparcie i staramy się odpłacać dobrą grą, bo przecież gramy przede wszystkim dla kibiców – zaznacza defensor.