Spacerek? Nic bardziej mylnego
Dotychczasowy wicelider Bory Pietrzykowice kontra zamykający tabelę LKS Goleszów – wynik tej konfrontacji wydawał się oczywisty przed jej rozpoczęciem.
Gospodarze, których poczynaniami z ławki trenerskiej dowodził Sławomir Sołtysik, zastępujący przebywającego na urlopie Sebastiana Gierata, niżej notowanego przeciwnika nie zlekceważyli. Ale jego ambitna postawa sprawiła Borom niemałe trudności. Kibice w Pietrzykowicach doczekali się tzw. złotego gola, ku ich uciesze (i uldze!) strzelili go faworyci spotkania. W 26. minucie Damian Berek popędził prawym skrzydłem, podaniem „uruchomił” Rafała Duraja, który mimo kąta ulokował futbolówkę pod poprzeczką.
Skromne łupy nie oznaczają, że ekipa z Pietrzykowic w ofensywie była bezproduktywna. Jeszcze przy stanie 0:0 z bliskiej odległości skiksował R. Duraj, sytuację sam na sam z Patrykiem Sadlokiem zaprzepaścił Adrian Dobija, a i poprawka R. Duraja minęła cel. Najlepszą szansę Bory zmarnowały w 80. minucie. Michał Motyka w „16” został sfaulowany przez bramkarza LKS-u, ten zrehabilitował się parując uderzenie, jakie wykonał mało precyzyjnie Dobija. Częstokroć wypadom gospodarzy brakowało natomiast kluczowego ostatniego podania.
Outsider stawki? W Pietrzykowicach pokazał, że nie musi wcale tylko zliczać pokaźnie traconych goli. – Zrobiliśmy taki wewnętrzny rachunek sumienia, zmieniliśmy sposób grania i zobaczymy tak naprawdę w następnych meczach wpływ tych zabiegów – oznajmia szkoleniowiec beniaminka Marek Bakun, którego postawa podopiecznych usatysfakcjonowała. – Graliśmy niemal z liderem naszej ligi, więc nie mamy się czego wstydzić patrząc też na wynik. Każdy z zawodników ze swoich zadań dobrze się wywiązywał – dopowiada.
Rozstrzygnięcie iście sensacyjne wcale nie było zresztą odległe. Goleszowianie kilka razy stworzyli poważne zagrożenie w obrębie bramki Borów. W pierwszej połowie groźnie strzelali po kontrach Michał Jopek i Marcin Bajger, zaś w końcowym – dodajmy nerwowym fragmencie meczu – nieznacznie chybione były próby Joachima Klaiska oraz Krzysztofa Felisa.