Beniaminek z Bystrej powstrzymał w minionej kolejce rozpędzonego lidera z Wilkowic. Derby rządzą się swoimi prawami – stare porzekadło się sprawdziło. Sebastian Gruszfeld Zespół z Wilkowic kroczył w tym roku od zwycięstwa do zwycięstwa, wygrał siedem kolejnych spotkań. Natomiast a-klasowy nowicjusz z Bystrej przed derbowym pojedynkiem zdobył tylko trzy punkty, trzykrotnie remisując. Faworytem meczu był GLKS, ale okazało się, że derby rządzą się swoimi prawami. Faworyt miał więcej z gry, posiadał inicjatywę, co poniekąd wynikało z taktyki obranej przez trenerów „Bystrzaków”, ale gola nie zdobył. Pojedynek zakończył się bezbramkowym remisem. Rozmawialiśmy po jego zakończeniu ze szkoleniowcami obu drużyn.

Sebastian Gruszfeld (GLKS Wilkowice): Po części beniaminek się postawił, po części nas dopadło zmęczenie. Rozegraliśmy przed derbami dwa ciężkie mecze z Zaporą Porąbka i Przełomem Kaniów. Było widać, że nie jesteśmy tym samym zespołem, który wygrywał wcześniejsze mecze rundy wiosennej. Zabrakło nam skuteczności, odrobiny szczęścia, bo piłka lądowała na poprzeczce i słupku. W drugiej połowie mieliśmy dużą przewagę, powiedziałbym, że gigantyczną. Taktyka obrana przez rywala przyniosła mu punkt. Specyfika meczów derbowych dała się nam we znaki.    

Maciej Tokarczyk (KS Bystra): Po derbach gminy Wilkowice jesteśmy zadowoleni. Bardzo się cieszę z postawy moich zawodników, którzy bardzo dobrze realizowali założenia, o których rozmawialiśmy w szatni przed meczem. Mając na uwadze spore braki kadrowe w naszym zespole oraz klasę rywala, skupiliśmy się przede wszystkim na grze w defensywie, chcieliśmy skutecznie wyeliminować najgroźniejsze atuty przeciwnika. Trzeba zaznaczyć, że to GLKS był stroną przeważającą, jednak nie udało mu się wykreować zbyt wielu dobrych sytuacji bramkowych. Trenerowi Gruszfeldowi życzę powodzenia w dalszej walce o awans do ligi okręgowej.

tokarczyk-maciej