– Spodziewałem się ciężkiego w niełatwych warunkach i przy grząskiej murawie. Do tego przeciwnik, który wysoko poprzeczkę długo stawiał. Nie był to może dla kibiców piękny mecz, ale dla tych naszych zrobiliśmy swoje. Obyło się też bez kontuzji, co cieszy przed nadchodzącymi meczami o punkty – mówi Krystian Papatanasiu, szkoleniowiec Błyskawicy.

Na wymagające starcie dla reprezentanta „okręgówki” nie zanosiło się w okolicy kwadransa gry, bo to wówczas drogomyślanie strzelili gola. Dominik Szczęch umiejętnie podał, piłkę dobrze przyjął Vitalyi Miklosh, który w sytuacji sam na sam z bramkarzem LKS-u zrobił to, co powinien. Goście mieli kilka okazji, aby wynik poprawić, ale defensywa przeciwnika zazwyczaj spisywała się bez zarzutu. I dopiero w 60. minucie padł gol numer 2 dla faworyta, gdy Daniel Krzempek skorzystał z asysty Bartłomieja Szołtysa.

Różnica dwubramkowe długo się nie utrzymała. Już w 63. minucie piłkarze Błyskawicy dopuścili się straty, a akcję zespołu z Kończyc Małych zakończył idealny strzał Dominika Tomicy w okienko „świątyni” strzeżonej przez Mateusza Pońca. Gospodarze poczuli, że mogą Błyskawicy sprawić więcej problemów, dzięki czemu sprawa awansu pozostała otwartą aż do 83. minuty. „Setki” w pojedynku z golkiperem a-klasowicza nie zmarnował Bartosz Szołtys, któremu otwierające podanie wykonał V. Miklosh. Za moment podopieczni trenera Papatanasiu postawili kropkę nad „i”, kopiując akcję z udziałem Bartłomieja Szołtysa i Krzempka w identycznych rolach, co kilkanaście minut wcześniej.