I rzeczywiście żywczanki w konfrontacji z potentatem na krajowym podwórku nic do powiedzenia nie miały. Ich sytuacja skomplikowała się nazbyt szybko, by myśleć o nawiązaniu walki. - Bardzo szkoda, że straciliśmy gole przed przerwą po naszych błędach. Mieliśmy plan gry z kontry, ale legł on w gruzach - ocenił trener Robert Sołtysek.

W 8. minucie worek z bramkami otworzyła Nikol Kaletka, który w Żywcu wyraźnie miała ochotę na zdobywanie bramek. Przed zmianą stron Aleksandra Komosa sięgać za siebie musiała jeszcze raz, po strzale z rzutu karnego Krystyny Sikory w 22. minucie. Po upływie godziny rywalizacji szeregi defensywne Mitechu rozluźniły się, a koninianki z ofensywnych zapędów rezygnować ani myślały. Licznik wyśrubowały do 7 trafień, wspomniana Kaletka skompletowała hat-tricka. Szkoda zarazem, że żywiecki zespół żadnej ze swoich okazji na gola nie zamienił, drugi w obecnym sezonie mecz wieńcząc z cyfrą 0 po stronie zysków.

- Jak na poziom zaangażowania po naszej stronie przegraliśmy zbyt wysoko i nad tym ubolewam, bo oczywiście mierzyliśmy się z przeciwnikiem będącym poza zasięgiem - skwitował Sołtysek.