
Rewanżu nie było
Dwa tygodnie po finale Pucharu Polski na szczeblu Podokręgu Bielsko-Biała zespół z Czańca znów "na Górce" mierzył się z bialską Stalą. LKS chciał wziąć rewanż za porażkę z tamtego spotkania.
- Cieszę się, że mecze z LKS-em i Fortecą za nami. Udało nam się w nich zdobyć 4 punkty, co według mnie jest niezłym rezultatem. Mecz z zespołem z Czańca, jak zawsze, nie należał do łatwych. Udało nam się szybko zdobyć dwie bramki, co ustawiło losy meczu - przyznaje trener BKS-u, Krzysztof Dybczyński.
Gospodarze zanotowali początek spotkania z gatunku wymarzonych. Już w 4. minucie Dariusz Łoś świetnym dograniem z rzutu rożnego znalazł Szymona Kubicę, który głową idealnie skierował piłkę do siatki. Na kolejne trafienie długo nie trzeba było czekać. W 15. minucie Tomasz Janik świetnym podaniem na lewą stronę "obsłużył" Kamila Hutyrę, a ten nie dał szans bramkarzowi gości na skuteczną interwencję. Od tego momentu BKS był bardziej powściągliwy w swoich ofensywnych zapędach, co z każdą minutą grało na korzyść gości, którzy próbowali na tym skorzystać.
Ekipa z Czańca dobrze weszła w drugą część. Było widać w zespole wiarę, że można odwrócić losy tego spotkania. W 57. minucie dogranie wzdłuż bramki wykorzystał Oleksandr Apanchuk, zdobywając bramkę kontaktową. Od tego momentu defensywa bialskiej Stali nie miała łatwego “życia”, jednak cały czas trzymała dyscyplinę, wobec czego gospodarze dowieźli korzystny rezultat do końca. Z szans BKS-u, warto wspomnieć o strzale Janika z 75. minuty. Uderzył on wzorowo w “okienko” bramki LKS-u, lecz fantastyczną interwencją wykazał się Krzysztof Pieczonka.