Od tego bielszczanie - z racji przebiegu starcia - byli daleko. Ale wystarczył jednocześnie kwadrans, by dokonali sztuki rzadkiej. Dopiero w 79. minucie zawodnicy rezerw Podbeskidzia znaleźli sposób na "tyły" Gwarka. Był nim rzut karny, który po ręce w polu karnym bezbłędnie wykorzystał Maciej Felsch. Również "z wapna" goście odrobili stratę w całości. Tym razem z pozoru tracący futbolówkę na rzecz przeciwnika Michał Studnicki został powstrzymany wbrew przepisom. Ponownie "11" i... ponownie egzekucja Felscha. A że działo się to w 90. minucie, to podopieczni Tomasza Górkiewicza "oczko" wyszarpali przysłowiowym rzutem na taśmę.

Co ciekawe, mogli nawet pokusić się remontadę. W 93. minucie piłkę na 7. metrze otrzymał Krzysztof Twardosz, lecz uderzenie wykonał zbyt mało dokładne, trafiając w golkipera ornontowickiej drużyny. Zanim faktem stało się wyrównanie, Studnicki ostemplował strzałem głową poprzeczkę "świątyni" Gwarka.

"Dwójce" spotkanie nieszczególnie się układało. W 9. i 26. minucie piłka wpadała do siatki strzeżonej przez Mateusza Manikowskiego - w obu przypadkach po celnych główkach. - Nic nie zapowiadało, że te gole stracimy, bo częściej byliśmy przy piłce i w zasadzie nie dochodziło przed naszą bramką do żadnego zagrożenia - opowiada szkoleniowiec Podbeskidzia II. - Otrząsnęliśmy się po tych ciosach, w drugiej połowie dużo ryzykując. Gwarek miał kontry na "zamknięcie" meczu", nam w wielu momentach brakowało odpowiednio szybkich i dobrych decyzji. Ale w końcu niemoc przełamaliśmy - dodaje Górkiewicz.