Tempo Białka istotnie postawiło wysoko poprzeczkę piłkarzom LKS-u, którzy nie zdołali osiągnąć korzystnego rezultatu. Premierowe 30. minut meczu miało jednak przebieg bardzo wyrównany, bestwinianie mogli objąć prowadzenie, ale Szymon Skęczek przy próbie lobowania bramkarza nie wykorzystał jego wyjścia daleko przed „świątynię”. Podopiecznym Sławomira Szymali dopiero tuż przed przerwą przydarzyła się pomyłka, która miała kosztowny wydźwięk. Szymon Święs piłkę wybijał tak niefrasobliwie, że ustrzelony został Marcin Gołąb, a Mateusz Kudrys nie zdołał zapobiec temu, iż minęła ona linię bramkową.

Również po przerwie tylko piłkarze Tempa notowali trafienia, były one następstwem błędów defensywy LKS-u w kryciu w obrębie „16”, ale również niedostatecznego poziomu komunikacji. Bestwinianie za to swoich szans na gola choćby honorowego zamienić nie potrafili. Przy wyniku 2:0 Patryk Wentland nie zdołał pokonać golkipera Tempa strzałem z rzutu karnego, a przy jeszcze pokaźniejszym dorobku konkurenta Mateusz Wójtowicz będąc „oko w oko” z bramkarzem wcelował dokładnie w niego.

Sparing przegrany przez zespół z Bestwiny aż 0:3 wcale nie był jednak całkowicie nieudany dla przedstawiciela bielskiej „okręgówki”. – Mocny rywal pokazał nam, ile pracy jeszcze trzeba włożyć, aby wypracować formę pod kątem ligi. Tempo było zespołem lepszym, choć rezultat może i jest trochę za bardzo wyraźny na jego korzyść – skwitował trener Szymala.