
Piłka nożna - A-klasa
Straty faworytów, marsz „dwójki”
2. kolejka skoczowskiej A-klasy przyniosła jedno z największych zaskoczeń na wstępie sezonu w beskidzkim regionie. – Sport uczy pokory i sami mogliśmy sobie o tym przypomnieć – komentuje przegraną swojego zespołu w Bąkowie trener Tempa Puńców, Sławomir Machej.
Sensacyjny scenariusz
Konfrontacja Zrywu z Tempem miała jednego klarownego faworyta, nawet mając na względzie fakt, że ekipa z Bąkowa jest „na papierze” mocniejsza w porównaniu do poprzednich rozgrywek. Goście niemal przez cały mecz prowadzili grę, stwarzali sobie okazje bramkowe, ale byli do bólu nieskuteczni w swoich ofensywnych działaniach. W 85. minucie Artur Mąka strzelił za to gola na wagę sensacyjnego sukcesu gospodarzy. – Kto był na meczu widział, że byliśmy zespołem dominującym. Szans mieliśmy od groma, ale nic wpaść nie chciało. Zresztą mecz od początku nam się nie układał – tłumaczy szkoleniowiec puńcowian Sławomir Machej, nawiązując do absencji golkipera Bartłomieja Oleksego oraz urazu, którego w 20. minucie doznał jego zastępca Samuel Szurman. Z konieczności między słupkami „świątyni” Tempa stanął wówczas... obrońca Seweryn Wojciechowski.
Faworyci w odwrocie
Porażka Tempa, wszem i wobec uznawanego za głównego kandydata do triumfu w skoczowskiej A-klasie, to największa jak dotychczas niespodzianka futbolowej jesieni na tym poziomie zmagań. Czy rola faworyta ciąży drużynie z Puńcowa? – Zobaczymy w kolejnych spotkaniach. Zdajemy sobie sprawę, że kadrowo należymy do ścisłej „szpicy” stawki. Ale osoby mające do czynienia z piłką wiedzą doskonale, że nie jest łatwo zdobyć mistrzowski tytuł. Sport uczy pokory i sami mogliśmy sobie o tym przypomnieć – uważa Machej.
Nieco podobnie skomentować można remis Wisły Strumień z Olzą Pogwizdów. Tu również faworyt zawiódł. – Wisła rozczarowała, ale dla nas to dobra informacja. Remis w tym meczu pokazuje, że każdy z każdym może powalczyć – komentuje nasz rozmówca.
Rozpędzona „dwójka”, niepokonany beniaminek
Na czele tabeli zameldowali się po 2. kolejkach piłkarze rezerw Beskidu Skoczów. Co więcej, uczynili to w sposób cokolwiek efektowny. Po rozgromieniu 5:1 Strażaka Dębowiec, różnicą czterech goli rozbili także LKS Kończyce Małe. Zaskoczenie? – W Beskidzie nie brakuje zdolnych chłopaków, którzy chcą się pokazać. Młodzi zawodnicy, choćby z rocznika 1997, wchodzą na boisko i strzelają gole. Pomagają im doświadczeni piłkarze „schodzący” z pierwszego zespołu. I jeśli drużyna skoczowskich rezerw będzie chciała walczyć o awans, to trzeba potraktować ją bardzo poważnie – dodaje szkoleniowiec Tempa.
Tymczasem o zaskakującą wygraną pokusili się w Goleszowie piłkarze beniaminka z Pielgrzymowic. Po dwóch potyczkach ligowych zachowują miano niepokonanych. – Beniaminek idzie „na fali” i ma ten atut, że nic nie musi, a może. Strażak będzie groźny, bo dodatkowym atutem tej drużyny jest własne, specyficzne boisko – podsumowuje Sławomir Machej.
Wyniki 2. kolejki:
LKS Goleszów – Strażak Pielgrzymowice 1:2 (1:1)
Zryw Bąków – Tempo Puńców 1:0 (0:0)
Strażak Dębowiec – Beskid Brenna 2:4 (1:3)
LKS Pogórze – Morcinek Kaczyce 2:2 (0:2)
LKS Kończyce Małe – Beskid II Skoczów 0:4 (0:2)
Wisła Strumień – Olza Pogwizdów 1:1 (1:0)
LKS '96 Ochaby – Błyskawica Kończyce Wielkie 2:2 (2:1)
Konfrontacja Zrywu z Tempem miała jednego klarownego faworyta, nawet mając na względzie fakt, że ekipa z Bąkowa jest „na papierze” mocniejsza w porównaniu do poprzednich rozgrywek. Goście niemal przez cały mecz prowadzili grę, stwarzali sobie okazje bramkowe, ale byli do bólu nieskuteczni w swoich ofensywnych działaniach. W 85. minucie Artur Mąka strzelił za to gola na wagę sensacyjnego sukcesu gospodarzy. – Kto był na meczu widział, że byliśmy zespołem dominującym. Szans mieliśmy od groma, ale nic wpaść nie chciało. Zresztą mecz od początku nam się nie układał – tłumaczy szkoleniowiec puńcowian Sławomir Machej, nawiązując do absencji golkipera Bartłomieja Oleksego oraz urazu, którego w 20. minucie doznał jego zastępca Samuel Szurman. Z konieczności między słupkami „świątyni” Tempa stanął wówczas... obrońca Seweryn Wojciechowski.
Faworyci w odwrocie
Porażka Tempa, wszem i wobec uznawanego za głównego kandydata do triumfu w skoczowskiej A-klasie, to największa jak dotychczas niespodzianka futbolowej jesieni na tym poziomie zmagań. Czy rola faworyta ciąży drużynie z Puńcowa? – Zobaczymy w kolejnych spotkaniach. Zdajemy sobie sprawę, że kadrowo należymy do ścisłej „szpicy” stawki. Ale osoby mające do czynienia z piłką wiedzą doskonale, że nie jest łatwo zdobyć mistrzowski tytuł. Sport uczy pokory i sami mogliśmy sobie o tym przypomnieć – uważa Machej.
Nieco podobnie skomentować można remis Wisły Strumień z Olzą Pogwizdów. Tu również faworyt zawiódł. – Wisła rozczarowała, ale dla nas to dobra informacja. Remis w tym meczu pokazuje, że każdy z każdym może powalczyć – komentuje nasz rozmówca.
Rozpędzona „dwójka”, niepokonany beniaminek
Na czele tabeli zameldowali się po 2. kolejkach piłkarze rezerw Beskidu Skoczów. Co więcej, uczynili to w sposób cokolwiek efektowny. Po rozgromieniu 5:1 Strażaka Dębowiec, różnicą czterech goli rozbili także LKS Kończyce Małe. Zaskoczenie? – W Beskidzie nie brakuje zdolnych chłopaków, którzy chcą się pokazać. Młodzi zawodnicy, choćby z rocznika 1997, wchodzą na boisko i strzelają gole. Pomagają im doświadczeni piłkarze „schodzący” z pierwszego zespołu. I jeśli drużyna skoczowskich rezerw będzie chciała walczyć o awans, to trzeba potraktować ją bardzo poważnie – dodaje szkoleniowiec Tempa.
Tymczasem o zaskakującą wygraną pokusili się w Goleszowie piłkarze beniaminka z Pielgrzymowic. Po dwóch potyczkach ligowych zachowują miano niepokonanych. – Beniaminek idzie „na fali” i ma ten atut, że nic nie musi, a może. Strażak będzie groźny, bo dodatkowym atutem tej drużyny jest własne, specyficzne boisko – podsumowuje Sławomir Machej.
Wyniki 2. kolejki:
LKS Goleszów – Strażak Pielgrzymowice 1:2 (1:1)
Zryw Bąków – Tempo Puńców 1:0 (0:0)
Strażak Dębowiec – Beskid Brenna 2:4 (1:3)
LKS Pogórze – Morcinek Kaczyce 2:2 (0:2)
LKS Kończyce Małe – Beskid II Skoczów 0:4 (0:2)
Wisła Strumień – Olza Pogwizdów 1:1 (1:0)
LKS '96 Ochaby – Błyskawica Kończyce Wielkie 2:2 (2:1)