- Trzeba powiedzieć sobie wprost, nie da się grać na dwóch frontach mając takie problemy kadrowe. Niemniej jestem zadowolony z chłopaków po tym meczu - przyznaje trener Spójni, Krystian Odrobiński. 

 

Zawodników Spójni należy pochwalić za dobrą pierwszą połowę. Rekord w tej części meczu nie stworzył zawrotnej ilości sytuacji bramkowych, lecz to co miał, to wykorzystał. Ekipa z Landek również próbowała się pokusić o trafienie. Szczęścia zabrakło jednak Bartoszowi Rutkowskiemu, Tomaszowi Zawadzkiemu i Danielowi Sobasowi. Bielszczanie premierową bramkę zdobyli w 12. minucie, gdy Marcin Wróbel sfinalizował dobre dogranie po ziemi od Tomasza Nowaka. Napastnik Rekordu kolejne trafienie dołożył nieco ponad 10 minut później zamykając wrzutkę z prawej strony boiska. 

 

Po przerwie obraz gry był już bardziej jednostronny. Rekord zaczął wyraźnie przeważać nad IV-ligowcem, co również zostało udokumentowane w rezultacie. W 72. minucie pięknym trafieniem popisał się Nowak. Doświadczony zawodnik efektownym wolejem nie dał szans golkiperowi Spójni na skuteczną interwencję. Rezultat spotkania w 80. minucie ustalił Jan Ciućka, który wykorzystał moment zawahania w szeregach defensywy gospodarzy. 

 

III-ligowy Rekord tym samym zameldował się w finale Pucharu Polski na szczeblu podokręgu Bielsko-Biała. W nim, na Stadionie Miejskim w Bielsku-Białej, "rekordziści" zmierzą się z GLKS-em Wilkowice.