Już w 8. minucie spotkania, Podhalanka otworzyła wynik po trafieniu Kacpra Najzera, co dało jej pewność siebie i pozwoliło kontrolować grę. Tylko chwilę później ten sam zawodnik zdobył kolejnego gola, pokazując swoją skuteczność i determinację. Nieszczęście dla Jeziora Żywieckiego nie skończyło się na tym, gdyż w 23. minucie Podhalanka dostała rzut karny, który pewnie wykorzystał Najzer i tym samym zanotował hat-trick. Chwilę potem, w 26. minucie, kolejna "11" została przyznana dla Podhalanki, a tym razem Mikołaj Stasica nie dał szans bramkarzowi, umieszczając piłkę w siatce. Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 0:4 zatem na korzyść Podhalanki, która imponowała swoją skutecznością i zdolnością do wykorzystania okazji.

 

Po przerwie Jezioro Żywieckie Zarzecze próbowało odrabiać straty i zrobiło to w 47. minucie, kiedy to zdobyli honorowego gola dla swojego zespołu. Jednak szybko powróciła dominacja Podhalanki, która dołożyła kolejne bramki. W 52. minucie, Stasica zdobył swojego drugiego gola w meczu, a w 56. minucie Piątek dołożył swoje trafienie, podkreślając dobrą formę gości. W 67. minucie rzut karny dla Podhalanki został ponownie wykorzystany, tym razem przez Tomasza Franusika, a w 76. minucie Tomasz Śleziak skutecznie skierował piłkę głową do bramki przeciwnika, powiększając przewagę swojej drużyny. Wynik meczu na 9:1 ustalony został 85. minucie, kiedy to to bramkarz Podhalanki, Denys Anufriienko wykorzystał rzut karny. 

 

- Mecz do jednej bramki. Ważne było dla nas zdobyć pierwszą bramkę i dopóki tego nie zrobiliśmy, mecz był dość wyrównany - zaznacza w rozmowie z naszym portalem trener Podhalanki, Adrian Kopacz.