Runda jesienna nie należała do udanych dla podopiecznych Marcina Bednarka, którzy przez większą część rozgrywek balansowali w dolnych regionach tabeli. Głównym powodem niesatysfakcjonujących wyników LKS-u był brak skuteczności, która "przebudziła się" dzisiaj. Do Pruchnej zawitała drużyna GLKS-u Wilkowice, która także znajdowała się w drugiej "ósemce" tabeli. 

Od początku spotkania na boisku zarysowała się przewaga gospodarzy, która w 30. minucie została udokumentowana premierowym trafieniem. Ładnym uderzeniem lewą nogą w swoim stylu, popisał się Bednarek i Damianowi Górnemu nie pozostało nic innego, jak wyciągać futbolówkę z siatki. Miejscowi stosując metodę, że najlepszą obroną jest atak poszli za ciosem, czego efektem był drugi gol. Po dośrodkowaniu w pole karne prowadzenie ekipy z Pruchnej podwyższył strzałem głową Paweł Pańta.

Ten wynik nieco uśpił gospodarzy, którzy po przerwie dali się zaskoczyć. Mimo że LKS na początku drugiej odsłony miał bardzo dobrą okazję, by rywala dobić - Daniel Mencner groźnie uderzał na "świątynię" gości - to fanta zdobyli piłkarze prowadzeni przez Sebastiana Gruszfelda. I to dwa. Skrzydłowy Tomasz Gala dwukrotnie znalazł receptę na pokonanie Andrzeja Skrockiego, kolejno w 65. oraz 72 minucie potyczki. W ostatnim kwadransie gry obie drużyny chciały przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę, lecz grały bardzo chaotycznie. I gdy wszyscy spodziewali się podziału punktów w Pruchnej, Marcin Prochoński w doliczonym czasie gry sytuacyjnym strzałem zapewnił miejscowym cenne trzy "oczka". Warto odnotować również, że goście ten mecz kończyli w "10", bo w samej końcówce czerwoną kartkę ujrzał Górny. 

Protokół meczowy poniżej.