Do domowej konfrontacji z nyską Stalą bielszczanie przystępowali z animuszem i nadziejami. Trudno dziwić się temu o tyle, że po wygranej 3:2 w Katowicach zbliżyli się na 5 "oczek" w tabeli do zajmującego ostatnie bezpieczne miejsce zespołu z Radomia. Wyraźnie też poprawili grę, co miało przynieść kolejną zdobycz. Tymczasem po zakończeniu spotkania wiemy, że ani o krok BBTS do utrzymania się tym razem nie przybliżył, a do finiszu rozgrywek zasadniczych pozostało bielskim siatkarzom już raptem 5 meczów...

Wyżej notowany przeciwnik w hali pod Dębowcem dzielił i rządził. Wynik premierowego seta jest nieco mylący. Podopieczni Daniela Plińskiego od początku grali pewniej. Niemal bezbłędny był w ataku ich lider Wassim Ben Tara, przyjezdni zdobyli 2-punktową zaliczkę, którą z konsekwencją budowali. Po asie serwisowym Kamila Kwasowskiego na Konradzie Formeli odskoczyli na 15:11, a gdy wspomniany Tunezyjczyk zatrzymał blokiem Wojciecha Sieka dystans powiększył się do stanu 18:13. W końcówce BBTS zwierzył szansę, mógł nawet przedłużyć rywalizację na przewagi, ale Formela pomylił się w ataku w kontrze.
 


Entuzjazm z zaciętego fragmentu seta numer 1 nie przełożył się na dalsze poczynania gospodarzy. W miarę nieźle trzymali się do połowy drugiej partii, by od rezultatu 15:14 dla Stali przegrać 9 punktów pod rząd przy doskonałych zagrywkach Kento Miyaury i kolosalnych trudnościach w przyjęciu. Faworyt poszedł po zmianie stron za ciosem, wypracował sobie przewagę 12:6 po skutecznych zbiciach Michała Gierżota i Ben Tary, by dowieźć przekonującą wygraną do finiszu jednostronnego starcia. W szeregach BBTS odgryzał się jedynie zdobywca 13 "oczek" Jake Hanes, który na dostateczne wsparcie od swoich kolegów niespecjalnie mógł liczyć.

BBTS Bielsko-Biała - PSG Stal Nysa 0:3 (23:25, 15:25, 17:25)

BBTS:
Puczkowski, Dosanjh, Siek, Hanes, Formela, Zawalski, Teklak (libero) oraz Fijałek (libero), Sinoski, Darlaczi, Gil
Trener: Kapelus