
Piłka nożna - Liga Okręgowa
Szok i niespodzianka tylko na początku
Podhalanka Milówka zastąpiła w ostatniej chwili marklowicką Polonię jako sparingowy konkurent futbolistów z Zebrzydowic.
– Cieszymy się przede wszystkim z tego, że zagraliśmy, bo byłby to kłopot dla nas, gdyby Podhalanka nie zdecydowała się na przyjazd z dalekiej Milówki do Czeskiego Cieszyna. Naszemu rywalowi należą się więc słowa podziękowania. Dodatkowo a-klasowy przeciwnik okazał się wymagający – rozpoczął pomeczowy komentarz trener Spójni Grzegorz Sodzawiczny.
Tym niemniej ekipa z Zebrzydowic sparing rozpoczęła w kiepskim stylu. Już w 15. sekundzie błąd przy wyprowadzeniu piłki popełnił bramkarz Krzysztof Salach, co znalazło odzwierciedlenie w wyniku, błyskawicznie otwartym na korzyść Podhalanki. Reprezentanta „okręgówki” stracony gol nie zdeprymował, co więcej wystarczyły dwa kwadranse, aby straty zostały odrobione z nawiązką. W 15. minucie Tomasz Śleziona nie zawiódł w obrębie „świątyni” a-klasowicza. Minutę 30. trafieniem rzadkiej urody ostemplował Grzegorz Kopiec, który zaskakująco przymierzył mimo przeszło 25-metrowej odległości od bramki przeciwnika. O ile kolejny 15-minutowy fragment testowej rywalizacji żadnych zdobyczy nie przyniósł, tak już następny był w gole obfity. Śleziona z rzutu wolnego, a chwilę później Krystian Strach pokonali golkipera Podhalanki i na wyniku 4:1 gra kontrolna w aspekcie strzeleckim zakończyła się.
– Byliśmy zespołem lepszym i wygraliśmy zasłużenie. Przez większość meczu prowadziliśmy grę, stąd taki, a nie inny rezultat – przyznał szkoleniowiec Spójni, który w sparingu nie mógł skorzystać z duetu ważnych piłkarzy ofensywnych – Tomasza Mrówki i Roberta Janulka.
Tym niemniej ekipa z Zebrzydowic sparing rozpoczęła w kiepskim stylu. Już w 15. sekundzie błąd przy wyprowadzeniu piłki popełnił bramkarz Krzysztof Salach, co znalazło odzwierciedlenie w wyniku, błyskawicznie otwartym na korzyść Podhalanki. Reprezentanta „okręgówki” stracony gol nie zdeprymował, co więcej wystarczyły dwa kwadranse, aby straty zostały odrobione z nawiązką. W 15. minucie Tomasz Śleziona nie zawiódł w obrębie „świątyni” a-klasowicza. Minutę 30. trafieniem rzadkiej urody ostemplował Grzegorz Kopiec, który zaskakująco przymierzył mimo przeszło 25-metrowej odległości od bramki przeciwnika. O ile kolejny 15-minutowy fragment testowej rywalizacji żadnych zdobyczy nie przyniósł, tak już następny był w gole obfity. Śleziona z rzutu wolnego, a chwilę później Krystian Strach pokonali golkipera Podhalanki i na wyniku 4:1 gra kontrolna w aspekcie strzeleckim zakończyła się.
– Byliśmy zespołem lepszym i wygraliśmy zasłużenie. Przez większość meczu prowadziliśmy grę, stąd taki, a nie inny rezultat – przyznał szkoleniowiec Spójni, który w sparingu nie mógł skorzystać z duetu ważnych piłkarzy ofensywnych – Tomasza Mrówki i Roberta Janulka.