Patryk Pindel (WSS Wisła w Wiśle): To był mecz na fajnym, wysokim poziomie piłkarskim, a wyrównana walka trwała niemal cały czas. Dla kibiców więc – sztos. Mierzyliśmy się z groźnym rywalem i jego atuty się potwierdziły, natomiast jesteśmy szczęśliwi, że nie zabrakło nam determinacji, aby wygrać i podbudować nasze morale. Było to o tyle trudne, że nie szło wszystko po naszej myśli. W szatni uczulałem zespół podczas przerwy, że musimy wytrzymać pierwszy kwadrans i nie stracić w nim gola, ale jak wiemy Piast wyrównał. Nie powiem – podłamało nas to, ale poczuliśmy wiatr w żagle.

Kamil Sornat (Piast Cieszyn): Zbyt dużo dołożyliśmy w tym meczu od siebie negatywów w ofensywie poprzez niewykorzystane okazje, a mieliśmy ich sporo. Spokojnie można było też uniknąć straty pierwszej bramki przy biernej naszej postawie tuż po strzelonej bramce. Źle reagowaliśmy w naszym polu karnym, dając przeciwnikowi możliwość wykonywania rzutów karnych. Przegraliśmy na własne życzenie i stwierdzam, że na razie największym przeciwnikiem jesteśmy wiosną sami dla siebie.