
Szwajlik: Wesoły futbol do zmiany
Jako jedną z tych drużyn, która może pokrzyżować szyki faworytom, wskazywano przed sezonem skoczowskiej A-klasy zespół z Kończyc Małych. Boiskowa rzeczywistość uwidoczniła jednak słabość defensywną, w ślad za tym poszły punktowe łupy.
W minionej rundzie ekipa LKS-u Kończyce Małe rozegrała 13 spotkań ligowych. I mniejszy powód do zmartwień to fakt, że tylko 4 przyniosły zwycięstwa. Zawiodła defensywa, wszak aż 36 bramek piłkarze z Kończyc Małych dali sobie strzelić, co jest drugim najgorszym wynikiem w całej stawce a-klasowej. – To duży mankament. Graliśmy wesoły futbol, atrakcyjny dla kibiców, natomiast dla nas już znacznie mniej. Traciliśmy mnóstwo goli i w ten sposób uciekały również punkty – opowiada trener Piotr Szwajlik.
Potwierdzenia owych słów daleko szukać nie trzeba. Sezon zespół LKS-u rozpoczął remisem z Morcinkiem Kaczyce w hokejowym stylu 4:4. Tydzień później mierzył się ze Zrywem Bąków. Efekt? Identyczny. Po czterokroć obronę z Kończyc Małych forsowali również zawodnicy Wisły Strumień i Beskidu Brenna, aplikując 7 trafień pogromu podopieczni trenera Szwajlika doznali od lidera rozgrywek. – Szkoda meczów, w których graliśmy w obronie wyjątkowo słabo, bo poza Piastem Cieszyn wszyscy rywale byli w naszym zasięgu. Liczyliśmy na zdobycie 20 punktów. To zapewniłoby nam spokojniejszą zimę. Postawa chłopaków cieszy, atmosfera jest fajna, ale z osiągniętych wyników pełni satysfakcji nie ma – zauważa szkoleniowiec 10. drużyny skoczowskiej A-klasy.
Sporym osłabieniem okazało się odejście Marka Bakuna, który – jak twierdzi Piotr Szwajlik – zapewniał spokój w „tyłach”. A to klucz do osiągania pozytywnych rezultatów. – Jak nie tracimy tak dużej liczby goli, to wygrywamy. Mamy młodą defensywę i czas działa na naszą korzyść. Chcemy pozyskać kogoś doświadczonego, pracujemy nad tym – dodaje szkoleniowiec LKS-u Kończyce Małe.