Dwa gole stracone w okolicach pierwszego kwadransa miały duży wpływ na wyjazdowe niepowodzenie Podbeskidzia. Bielski zespół po stracie owych bramek prezentował się słabo. Po zmianie stron, za sprawą Roberta Demjana wrócił do gry. tsp20122013 Miłe złego początki, tak można odnieść się do pierwszych minut meczu. „Górale” rozpoczęli dobrze, mocno, do wysiłku Bartłomieja Drągowskiego uderzeniem głową zmusił Damian Chmiel. W dystansu strzelali Adam Pazio i Maciej Korzym. Gospodarze odpowiedzieli w sposób najlepszy z możliwych, golami. Patryk Tuszyński otrzymał podanie od Przemysława Mystkowskiego, zagrał wzdłuż pola karnego do Mateusza Piątkowskiego, a ten z bliska wpakował futbolówkę do siatki. Chwilę później w szeregach „Jagi” po raz drugi zapanował radość. Maciej Gajos przelobował wychodzącego z bramki Richard Zajaca, Słowak powrócił do wyjściowej jedenastki. Gospodarze zapał bielskiego zespołu ostudzili, a w 39. minucie dorzucili do pieca. Po rzucie rożnym zakotłowało się w polu karnym Podbeskidzia, Piątkowski zachował zimną krew, piłka zanim wpadła do bramki przeleciała pod ręką Zajaca. Tuż przed końcem premierowej odsłony na uderzenie z dystansu zdecydował się Pazio, futbolówka odbiła się od słupka, pleców golkipera, ponowie słupka, po czym Drągowski złapał ją.

W przerwie Leszek Ojrzyński zdecydował się na dwie zmiany, na placu gry pojawił się Piotr Tomasik, zanotował ligowy debiut w barwach Podbeskidzia oraz Robert Demjan. Słowacki snajper w 52. minucie przywrócił nadzieje na korzystny rezultat. Po wrzutce autorstwa Macieja Iwańskiego zachował spokój w polu karnym, uderzył z bliska nie do obrony, w samo okienko. Nieco ponad kwadrans później „Górale” złapali kontakt. Korzym z pierwszej piłki odegrał do Demjana, który po przyjęciu przymierzył precyzyjnie z ponad 20 metrów – gol z kategorii "stadiony świata". Bielszczanie szukali trzeciej bramki, w 78. minucie nadziali się na kontrę, po której Tuszyński padł w polu karnym, arbiter nie doszukał się przewinienia. Momentalnie ten sam zawodnik stanął przed kolejną szansą, przegrał pojedynek sam na sam z Zajacem. Gospodarze kropkę nad „i” jednak postawili. Słowacki bramkarz Podbeskidzia odważną interwencją przerwał akcję rywala, będąc poza obrębem szesnastki „zagotował się”, podał do... Niki Dzalamidze, który problemów z umieszczeniem piłki w pustej bramce nie miał. Ostatnie minuty meczu mogły się podobać, oba zespoły miały bramkowe okazje.

Jagiellonia Białystok – Podbeskidzie Bielsko-Biała 4:2 (3:0) 1:0 Piątkowski (12') 2:0 Gajos (15') 3:0 Piątkowski (39') 3:1 Demjan (52') 3:2 Demjan (69') 4:2 Dzalamidze (88')

Podbeskidzie: Zajac – Górkiewicz, Stano, Pietrasiak, Pazio (46' Tomasik) – Sokołowski (70' Malinowski), Patejuk (46' Demjan), Iwański, Sloboda, Chmiel – Korzym Trener: Ojrzyński