Ta ostatnia minuta...
Pasjonat Dankowice i Rotuz Bronów spotkały się już tego lata, w I rundzie Pucharu Polski. Dziś obie ekipy zainaugurowały zmagania w Lidze Okręgowej Bielsko-Tyskiej.
- To był mój bodaj pierwszy mecz w Rotuzie, a jestem tu już prawie 5 lat, gdzie zagraliśmy mocno przeciętne spotkanie i wygraliśmy. To jest największy plus. W drugiej połowie Pasjonat przeważał, wyszedł z 0:2 na 2:2, ale cierpliwość nam popłaciła - mówi trener Rotuza, Jakub Kubica.
Spotkanie rozkręcało się dosyć powoli, lecz kiedy weszło już na właściwe obroty - było na co popatrzeć. Na prowadzenie bronowianie wyszli w 29. minucie. Wysoki odbiór Rotuza, podanie Patryka Strzelczyka, a całość sfinalizował Jakub Zaucha. 120 sekund później role się odwróciły - Zaucha podawał, Strzelczyk strzelał. W tzw. międzyczasie dobrą próbę Damiana Rodaka obronił Dominik Kraus. Pasjonat jednak podjął "rękawice". W 37. minucie Ksawery Szewczyk wykorzystał dogranie z ostrego kąta od Wojciecha Sadloka.
To było jednak tylko preludium do emocji, które miały miejsce w drugiej części. Pasjonat miał sporą przewagę, jednak sytuacje tworzyły oba zespoły. W 63. minucie strzał z bliskiej odległości Adriana Szczeliny fenomenalnie obronił Kraus. Jego vis-a-vis, Joachim Giźlar również wykazał się umiejętnościami, interweniując przy próbie Michała Sewery. Ten jednak w 72. minucie doprowadził do wyrównania, gdy wykazał się skuteczną dobitką. W samej końcówce obie ekipy robiły wszystko, aby przechylić szalę wygranej na swoją korzyść. Znów jednak w roli głównej byli bramkarze. Zaucha został zatrzymany przez Krausa, a Giźlar spektakularnie "wyciągnął" piłkę uderzoną przez Adriana Heroka z rzutu wolnego. W ostatniej akcji meczu Rotuz jednak trafił za trzy punkty. Dośrodkowanie z rzutu wolnego Dawida Pisarka "na wślizgu" zamknął Jakub Mencnarowski.
- Wielki niedosyt czujemy po tym meczu. Remis nikogo by nie skrzywdził, bo mieliśmy swoje okazje. Popełniliśmy jednak więcej błędów i przegraliśmy - przyznaje Andrzej Tomala, trener Pasjonata.