Jest radość. Na „pięć minut” przed końcem sezonu Podbeskidzie ma bezpieczne miejsce w tabeli. Sytuacja wymarzona. Ale wszyscy w Bielsku-Białej muszą mieć świadomość, że jeszcze nie idealna.

Najważniejsze jest to, że wszystko jest w nogach, rękach, a przede wszystkim głowach piłkarzy. O te ostatnie zadba sztab szkoleniowy pod wodzą Czesława Michniewicza. On wie najlepiej, co „Górali” czeka w Łodzi. Nie będzie to przyjemna wizyta.

W zachodnim świecie, każdy z trenerów wracających z nowym zespołem na obiekt, gdzie kiedyś pracował przyjmowany jest z honorami. U nas, jak zawsze, musi być inaczej. Były piłkarz jest wygwizdywany i wyzywany. Trenera chce się utopić w szklance wody. A jeśli można go zdegradować? Piękna wizja.

Na kogo „spięła się” Polonia Warszawa? Na Podbeskidzie, bo przyjechał Michniewicz. Piotr Stokowiec podczas wizyty Podbeskidzia na Konwiktorskiej nawet na kawę nie zaprosił trenera, z którym kiedyś pracował. Nie sądzę też, by właściciel Widzewa Sylwester Cacek z otwartymi ramionami powitał szkoleniowca, z którym w mało przyjemnych okolicznościach się rozstawał. A że w klubie lubi on decydować o wszystkim, na pewno będzie „delikatna” sugestia, żeby mimo zapewnionego już bytu „spuścić z ligi” człowieka, który nie chciał mu się podporządkować. I wspomóc sąsiada z Bełchatowa. W końcu to „Ziemia Łódzka”. I szansa na derby, bo ŁKS-u przecież już nie ma… „Górali” czeka więc w niedzielę wojna. W pełnym tego słowa znaczeniu. O ofiarność chłopaków jednak się nie boję. Wiele razy pokazali już, że jak „nóżka” już nie podaje, wyciągają sporo z „wątroby” i serducha.

Bełchatów jedzie do Gliwic. Piast miejsce w pucharach już ma. Wielu pewnie pomyśli, że motywacja sensacyjnie świetnie radzącego sobie beniaminka będzie niewielka. Błąd. „Piastunki” zagrają o całą pulę, jestem pewien. Chcą być na „pudle”, bo przecież Śląsk jedzie na Legię i nie będzie miał tam łatwego życia. O w pełni profesjonalne podejście zespołu Marcina Brosza i Dariusza Dudka bym się nie obawiał. Ale w polskiej lidze jest wszystko możliwe. Kolejek cudów podobno już nie ma. Ale to przecież ta ostatnia ligowa niedziela… Dla jednego z dwóch klubów naprawdę ostatnia.

Każde wsparcie się przyda. Nawet niebios. Może też wybiorę się w niedzielne południe do kościoła…