Piłkarze z Czańca z ekipą z Ryczowa rozegrali pierwszy sparing po powrocie z kilkudniowego obozu w Ustce. Wcześniej zmierzyli się z Gryfem Słupsk, a spotkanie rozegrane nad morzem zakończyło się wynikiem 1:4. Taki sam rezultat padł w starciu z wiceliderem małopolskiej IV ligi. 

 

- Celowo zaplanowaliśmy wymagających sparingpartnerów na początek okresu przygotowawczego żeby od początku każdy z nas miał świadomość tego co nas czeka od pierwszej kolejki rundy wiosennej. Ponadto jesteśmy jeszcze w okresie, w którym dajemy szansę gry praktycznie całej naszej kadrze żeby każdy z zawodników mógł zmierzyć się z intensywnością i jakością czołowych IV ligowych klubów. To część procesu i mamy świadomość, że to odbija się na wynikach, ale myśląc w przód musimy to robić żeby do takiego środowiska dążyć w zajęciach treningowych - przyznał na łamach klubowej strony Szymon Waligóra, trener LKS-u. 

 

Sam mecz z Orłem, podobnie jak z Gryfem, miał swoje dwa oblicza. W premierowej części LKS toczył wyrównany bój, nie dopuszczając rywala do większych sytuacji bramkowych, stąd bezbramkowy jej przebieg nie mógł dziwić. Po przerwie drużyna z Czańca straciła bramkę z rzutu karnego w 70. minucie, lecz chwilę później zdołała odpowiedzieć po trafieniu Kacpra Kaspery. Niestety, błędy indywidualne w końcówce przyczyniły się do finalnej porażki. 

 

- Wyciągamy wnioski, pracujemy dalej i powoli będziemy już kształtować kadrę pod rozgrywki ligowe, bo tam wydarzy się wszystko co dla nas najważniejsze - dodaje Waligóra.