Ten nieubłagalny upływ czasu w sporcie dziś dobrze widać w naszym pięknym kraju  na przykładzie ligowej żeńskiej siatkówki. Obecnie mało już kto pamięta dawnych krajowych potentatów, wielokrotne mistrzynie Polski. Że wspomnę tylko takie kluby, jak AZS AWF Warszawa, Czarni Słupsk, Winiary Kalisz czy Płomień Milowice-Sosnowiec. Dziś jest już inna epoka sportowa, gospodarcza, finansowa i ekonomiczna. Inne uwarunkowania sponsoringu, który wspiera coraz to nowe ośrodki siatkówki.

wojtulewski W ostatnich latach w żeńskiej ligowej siatkówce dominują kluby sponsorowane przez potężne spółki skarbu państwa. Łatwo, miło i przyjemnie te spółki „pompują” kasę do prywatnych kieszeni zaradnych siatkarek. Nie w głowie im reprezentacja czy sukcesy biało-czerwonych barw. Liczy się tylko kasa. Całe to siatkarskie towarzystwo przenosi się z miejsca na miejsce, licząc na wygodne sportowe życie. Tym się żywią dzisiejsi potentaci żeńskiej siatkówki w naszym kraju. Te wszystkie „Atomy, Chemiki, Taurony” i inne podobne państwowe firmy.

Piszę te gorzkie słowa po całym ligowym sezonie, którego nastąpił wreszcie oczekiwany finał. A na ostatnim meczu BKS w tym sezonie o 7. lokatę z Budowlanymi Łódź było bez jakichkolwiek emocji, smutno i minorowo. Zero sportowych wzruszeń. Ale powiem szczerze. Jaki budżet, taki poziom zawodniczek, jakie możliwości finansowe taka gra. Szósty, czy siódmy budżet BKS-u w całej lidze odpowiada aktualnej sytuacji w tabeli. Stąd to fatalne 8. miejsce, najgorsze od 16 lat. Chciało się trochę więcej, były marzenia o pierwszej „czwórce”, ale uważam, że nie mieliśmy na to szans.

Jakie możliwości ma klub, który sponsorują w dużej mierze takie firmy, jak księgarnia, odzieżowy butik czy gabinet lekarski w porównaniu z potężnymi firmami, budującymi elektrownię atomową czy przemysłem chemicznym. Rywalizacja jest bardzo trudna. Nawet znaczne wsparcie gminy Bielsko-Biała, głównego sponsora firmy Aluprof czy jak się wydaje słabnącego w Polsce Fiata niewiele tu zmienia. Mówi się, że w chemicznym klubie z Polic jedna tylko Małgorzata Glinka za rok gry otrzymuję kasę równą... 1/3 całego budżetu BKS! A sopockie „atomówki” przez ostatnie lata „wyssały” z tej państwowej spółki dziesiątki milionów złotych, choć tak naprawdę nikt dziś nie wie na pewno czy w najbliższych 25 latach powstanie w naszym kraju elektrownia atomowa.

Wiele przyczyn składa się na słaby sezon BKS, muszą ocenić to fachowcy. Wystąpiły pewne problemy z doborem kadry zawodniczek, nie bez znaczenia jest przeniesienie się do nowej hali pod Dębowcem z własnego matecznika przy Rychlińskiego. Poza tym trochę zawirowań zdrowotnych i organizacyjnych. A niedawny salon sportowy Bielska-Białej, piękne obiekty klubowe ze zmodernizowaną halą, z powodu bliskości nowo wybudowanego Stadionu Miejskiego nie prezentują się teraz zbyt okazale. Wszystko to razem jakby zaczęło tracić swój dawny blask, pokazując właśnie upływ czasu.

Ale w BKS są inne ważne wartości, które tworzą ten klub. To ludzie oddani klubowi tacy, jak Ryszard Bortliczek, Piotr Filek, Ludwik Hejny – ze sportową pasją, doświadczeni, zaangażowani w swoją pracę, aby utrzymać zespół siatkarek w krajowej elicie. Mam nadzieję, że ten aktualny siatkarski, ligowy upadek nie wpłynie na plany i rozwój całego klubu. Teraz może być tylko lepiej. Ten klub, ten siatkarski polski wzorzec, w przeszłości też wychodził ze swoich zawirowań obronną ręką. Mam nadzieję, że i tym razem też tak będzie. Funkcjonuje w tym klubie całe środowisko doświadczonych, pracowitych i rozsądnych ludzi. Myślę, że poradzą sobie z odbudową tego zespołu. To jest sprawa najważniejsza. Na szczęście coraz lepsza jest praca z młodzieżą w tym klubie, coraz więcej zawodniczek trenuje w grupach juniorskich, a w pierwszym zespole można zobaczyć zdolne i utalentowane zawodniczki, mistrzynie Europy kadetek czy czołowe juniorki reprezentacji Polski. Wszyscy wiemy, że jednak klub nie może żyć przeszłością, piękną historią, która jest cudowna, ale coraz bardziej oddala się od dni, kiedy bielski zespół 8 razy zdobywał tytuł mistrza Polski, 8 razy wywalczył Puchar Polski, wiele tytułów wicemistrza kraju czy brązowe medale.

Upływ czasu wspomniany w tytule felietonu, ten tempus fugit, wcale nie musi zmniejszać szans bielskich siatkarek na powrót do krajowej elity. A wręcz przeciwnie, bo dla młodych zawodniczek – Aleksandry Trojan, Natalii Strózik, Korneli Moskwy czy Karoliny Piśli może stanowić wartość dodaną i stwarzać duże szanse na rozwój ich nieprzeciętnych talentów. Jestem pewny, że władze klubu z tego sezonu wyciągną daleko idące wnioski, aby najbardziej zasłużony zespół występujący obecnie w polskiej ekstraklasie zajmował godne miejsce. Tego oczekujemy wszyscy – środowisko sportowe miasta, sponsorzy, a przede wszystkim wierni i oddani siatkówce bielscy kibice.

Ze sportowym pozdrowieniem Sławomir Wojtulewski