Katowicki beniaminek Ekstraligi okazał się solidną przeszkodą, choć nie sposób nie podkreślić, że ponownie dla trenera Mitechu sparing był idealną sposobnością do testowania. – Musimy z jednej strony grać z mocnymi rywalami, a z drugiej ciągle szukać optymalnych rozwiązań i przyglądać się większej grupie zawodniczek. To odbija się na grze i rezultatach także – przyznaje Robert Sołtysek.

Daleką od oczekiwań była w każdym razie premierowa część sprawdzianu. Na grząskim boisku w Kętach lepiej radziły sobie piłkarki GKS-u, które po dwakroć Aleksandrę Komosę zaskoczyły. Przy pierwszym golu defensorki Mitechu nie zabezpieczyły w porę „tyłów”, przy drugim drogę do „sieci” znalazł ładny strzał z okolic 16. metra, ale i tu „doskok” do przeciwniczki wykonany został nie na czas. Po zmianie stron ekipa z Żywca zastopowała inicjatywę katowiczanek, w 65. minucie zmniejszyła w ślad za tym straty. Po zagraniu Patrycji Wiśniewskiej w linii obrony GKS-u doszło do nieporozumienia, na czym kierując piłkę do „pustaka” skorzystała Dominika Sykorova. Słowaczka mogła zresztą okrasić występ jeszcze innym istotnym akcentem, gdyby uderzenie skierowała nie w poprzeczkę, a kilka centymetrów poniżej.

W sobotę drużynę Mitechu czeka przedligowa próba generalna – konfrontacja z Czarnymi w Sosnowcu. – Nie będzie to łatwy mecz, postaramy się wypaść w nim lepiej i spełnić jednocześnie cele, jakie przyświecają okresowi przygotowań – klaruje trener żywczanek.