Turniej Main Round rozpoczął się bardzo dobrze dla "rekordzistów", którzy pokonali mistrza Szwecji 7:2. Nazajutrz jednak przed drużyną Rekordu był najważniejszy mecz z Haladas VSE. Po konfrontacji pełnym dramaturgii górą byli jednak Węgrzy. W ostatnim spotkaniu mistrz Polski zremisował z gospodarzem turnieju, Luxol St. Andrews 1:1. - Na pewno był to emocjonujący turniej. W zasadzie każdy mecz dostarczył wrażeń. W pierwszym meczu przegrywaliśmy, ale odwróciliśmy losy spotkania z mistrzem Szwecji. Decydujący był mecz drugi, z Węgrami. Tu na pewno rozczarowanie. Myślę, że czysto futsalowo zagraliśmy poprawnie, dobrze. Natomiast różne zbiegi okoliczności, przede wszystkim kontrowersje sędziowskie zaważyły o tym, że emocji było bardzo dużo, a sprawiedliwości znacząco mniej - powiedział na łamach klubowej telewizji prezes Rekordu, Janusz Szymura. 

 

Szukając pozytywów należy odnotować, że w rozgrywkach Ligi Mistrzów na parkiecie pokazali się wychowankowie Rekordu. Dobre występy zanotowali: Miłosz Krzempek oraz Krzysztof Iwanek - Trener wykazał się odwagą i uważam, że można temu tylko przyklasnąć, że wychowankowie w tak prestiżowym meczu wychodzą na parkiet i spisują się dobrze. Krzysztof Iwanek zanotował kilka świetnych interwencji, przy straconej bramce nie miał szans w mojej opinii. Natomiast jeśli chodzi o Miłosza Krzempka, patrząc również na rocznik 2004, to naprawdę fajnie, że zadebiutował w takim meczu - ocenia Szymura. 

 

Jak więc ten rezultat jest odbierany w Cygańskim Lesie? - Historycznie to był nasz drugi rezultat w dotychczasowych występach w Lidze Mistrzów. Do tej pory tylko raz, w Rydze, udało nam się 2 mecze wygrać i 1 zremisować - dodaje "sternik" Rekordu.