W poprzednim meczu zespół z Bielska-Białej pokonał aż 9:0 chorzowski Clearex. Nic więc dziwnego, iż "apetyty" wśród kibiców biało-zielonych były spore przed meczem z Red Dragons. Łatwo i przyjemnie, jak zwykło się mawiać (szczególnie w przypadku niektórych meczów Rekordu), jednak nie było.

 

 

"Rekordziści, w swoim stylu, rozpoczęli mecz odważnie w ofensywie. Zaraz na początku dobrej okazji nie wykorzystał Stefan Rakić. Co ma wisieć, nie utonie... W 6. minucie Sebastian Leszczak, który jest w ostatnich tygodniach w wybornej formie, celnie przymierzył z dalszej odległości. Stracona bramka nie podcięła jednak "skrzydeł" przyjezdnym. Futsaliści z Pniew kilkukrotnie zagrozili defensywie mistrza Polski, lecz ta w pierwszej części spotkania nie dopuściła do straty bramki. A jeśli chodzi o ofensywę Rekordu... W 19. minucie. Matheus podwyższył rezultat, przytomnie finalizując błąd Łukasza Błaszczyka. 

 

W 23. minucie błędne zagranie do Mykyty Storozhuka zanotował golkiper Rekordu Bartłomiej Nawrat, dzięki czemu goście dostali wiatru w żagle, jednak - trzymając się metaforycznego opisu sytuacji - nie zdołali wypłynąć na szerokie fale. Działo się sporo, było nerwowo, było emocjonująco, ale nie na tyle, aby jeszcze raz zagrozić bramce Rekordu. W 28. minucie wynik meczu ustalił Michał Marek. Pivot mistrza Polski spuentował efektowną akcję swej drużyny.