Zgoda na Majorce
W ostatnim i decydującym starciu w fazie Elite Round futsalowej Ligi Mistrzów Rekord Bielsko-Biała zmierzył się z gospodarzem turnieju na Majorce.
Tylko wysokie zwycięstwo nad triumfatorem poprzedniej edycji Ligi Mistrzów dawało jakiekolwiek nadzieje, że "rekordziści" zdołają wyprzedzić w tabeli turniejowych rywali. Taki scenariusz był bardzo mało prawdopodobny, co nie oznacza, że zawodnicy Rekordu nie podjęli ambitnej próby, aby pozostawić po sobie korzystne wrażenie. Gospodarzom stawili konkretny opór, a wygrana była dziś w zasięgu...
Podejście bez nadmiernego respektu dla utytułowanego przeciwnika zdało egzamin, bo bielszczanie już po 15. sekundach sensacyjnie prowadzili. Akcję zainicjował Bartłomiej Nawrat, przytomnym odegranie popisał się Matheus, a strzał nie do obrony dla golkipera Illes Balears Futsal Palma wykonał Michał Marek. Co jasne, taki obrót zdarzeń, na wskroś niekorzystny dla walczącego o końcowy triumf w turnieju hiszpańskiego zespołu, mocno wpłynął na miejscowych, którzy przystąpili do frontalnych ataków. Doskonale między słupkami spisywał się Nawrat, a koledzy ofiarnie pomagali mu w tym, aby piłka w siatce się nie znalazła. Ofensywa ekipy z Majorki to jednak spory kaliber jakości. W 12. minucie Lucas Machado przełamał niemoc swojej drużyny, a tuż przed syreną oznajmiającą pauzę Bruno Gomes mocnym uderzeniem uradował licznie zgromadzoną w hali publikę.
Kto sądził, że po zmianie stron futsaliści Rekordu nie zdołają dotrzymać kroku faworytowi, ten musiał odczuwać zdziwienie. Próby ofensywne obrońców trofeum nie były skuteczne, za to goście odpowiedzieli wybornie w 28. minucie - asystą Matheusa i celnym, efektownym zarazem strzałem Erica Panesa. Konsternacja tym większa zapanowała, gdy w 34. minucie po kornerze Pawła Budniaka błąd popełnił golkiper Luan Muller, a z prezentu skorzystał Panes. Wygranej Rekordu zapobiegł w 37. minucie Marcelo, finalizując z bliska podanie Mario Rivillosa. Końcówka meczu to usilne próby bielszczan, by popsuć gospodarzom nastroje, w tym 45-sekundowy fragment z Mikołajem Zastawnikiem w roli tzw. lotnego bramkarza.
Wynik już nie drgnął - Hiszpanie wygrali grupę i awansowali do wielkiego finału futsalowej Ligi Mistrzów, a mistrzom Polski nie bez kozery gratulowano wybornej postawy.